Matka z dzieckiem/ dziećmi zawsze jest łakomym kąskiem dla rabusi. Dlatego jestem zawsze bardzo uważna, a moje dzieci nie są już maluszkami, więc i o siebie potrafią zadbać. A jednak to, co nam się przytrafiło było do uniknięcia. Za chwilę minie rok od tych wydarzeń i pomyślałam, że jednak warto o tym napisać, być może dzięki temu unikniecie przykrych momentów. Kradzież we Włoszech? To może przytrafić się każdemu.
Chcecie wiedzieć, co się wydarzyło?
Przyleciałam do Pizy i udałam się do wypożyczalni samochodów. Miałam zarezerwowany mały samochód typu Fiat 500, ale zamiast niego trafił mi się włoski klasyk w postaci Pandy :). Nie narzekałam, dopełniłam formalności, obejrzałam szczegółowo samochód, po czym szczęśliwa zapakowałam dzieciaki, wrzuciłam torby podróżne do bagażnika i pojechaliśmy do Marina di Piza, aby nad brzegiem morza zjeść świeżą pizzę. Tam też zrobiliśmy duże zakupy spożywcze, które dorzuciłam do bagaży i ruszyliśmy na zwiedzanie Pizy. Moje dzieciaki nie widziały jeszcze Krzywej Wieży, więc kiedy, jak nie teraz.
Ustawiałam nawigację i ruszyliśmy w poszukiwaniu tak bardzo polecanego w sieci dużego, darmowego parkingu w pobliżu centrum. Znalazłam go bez problemu przy Via Paparelli, wolne miejsce także. Wyluzowana cieszyłam się jak dziecko na zwiedzanie miasta. Niestety popełniłam błąd, otworzyłam bagażnik, wyjęłam coś do picia, wręczyłam moim dzieciom kurtki, coś tam jeszcze poszperałam. Nie zdawałam sobie sprawy, że byłam obserwowana, więc ruszyliśmy na podbój miasta. Daliśmy sobie 2h, bo czekała nas dalsza podróż do Chianti w Toskanii.
Gdy wróciliśmy na parking, zaniepokoiła mnie uchylona kanapa w samochodzie, widoczna z daleka. Już wiedziałam, że nie rokuje to dobrze. Złodzieje dostali się uszkadzając zamek do drzwi od strony kierowcy, otworzyli kanapę, wyjęli nasze bagaże i po prostu oddalili się z miejsca zdarzenia. Co ciekawe, torbę z zakupami spożywczymi zostawili nienaruszoną.
Miny moich dzieci były najsmutniejszym widokiem tego dnia. Nie mogły uwierzyć, że ktoś tak po prostu zabrał wszystkie nasze rzeczy, a wśród nich przytulanki, które były z nimi od lat. Zostaliśmy dosłownie z tym, co mieliśmy na sobie, a właśnie zaczynaliśmy naszą tygodniową toskańską przygodę.
Na posterunku policji
Nie było rady, wykonałam telefon na policję. Panowie szybko przyjechali i zaprosili na komisariat, gdzie spędziliśmy kolejne godziny czekając na swoją kolej i wypisując kolejne formularze (do wyboru po włosku lub angielsku). Zostawiłam adres naszego tymczasowego pobytu i bez nadziei na odzyskanie czegokolwiek ruszyliśmy do Chianti. W tej sytuacji cieszyłam się, że złodzieje nie uszkodzi samochodu, nie wybili szyb, zamek centralny działał, więc tak naprawdę mogłam dalej jechać. Wszyscy, których należało powiadomić, zostali powiadomieni, łącznie z moimi gospodarzami, że przyjadę kilka godzi później niż planowałam.
Dzieci głęboko wierzyły, że jednak świat jest dobry i nasze rzeczy się odnajdą, a policja na pewno zadzwoni. A ja wiedziałam, że zamiast rozpocząć urlop od zwiedzania, muszę skupić się na prozaicznych zakupach typu szczoteczki do zębów, bielizna, grzebień czy ładowarki do telefonów (tak, tak). Galeria handlowa w Sienie była moim pierwszym celem.
Szczęście w nieszczęściu?
Wzięłam ze sobą torebkę, w której były dokumenty, dzięki którym ta kradzież nie była aż tak wielkim problemem, jak mogłaby być. Miałam nasze paszporty, moje prawo jazdy i dowód osobisty, bilety powrotne na samolot, dokumenty dotyczące wynajmu domu i samochodu, a także nasze telefony i aparat fotograficzny. Uff.
Jak się udał wyjazd?
Przede wszystkim otrzymałam ogromne wsparcie od firmy To Toskania, która zapewniała nam nocleg. Dziękuję Mikołaj! Cenne wskazówki upewniły mnie, że zrobiłam wszystko, co było trzeba. Wspaniałą atmosferę zapewnili mi także Holly i Luca, u których gościłam. Rozpieszczali nas oliwą własnej produkcji i jajkami od własnych kur. Dom był wspaniale wyposażony, więc mogłam gotować, robić pyszną kawę i prać ubrania na bieżąco (kluczowe w tej sytuacji ).
Najważniejszym celem było kupienie nowego pluszaka dla córki (rodzice zrozumieją). Gdy to się udało, nasze myśli o całej tej sytuacji szybko poszły w zapomnienie lub prawie zapomnienie. I po prostu staraliśmy się cieszyć wiosną w Toskanii, o czym zresztą możesz przeczytać w tym wpisie.
Kradzież we Włoszech. Czego mnie nauczyła ta “przygoda”?
Przede wszystkim dziękowałam sobie, że w momencie rezerwacji auta na rentalcars.com, wykupiłam ubezpieczenie na samochód. Po pierwsze miałam to z głowy, a po drugie ubezpieczenie oferowane na miejscu było zwyczajnie droższe.
Nie ma opcji, żeby pracownik wypożyczalni w momencie oddawania samochodu nie zauważył, że coś jest nie tak. Są do tego szkoleni, nie ma sensu udawać, że “ta rysa już była”. Pieniądze, które zatrzymują jako depozyt na Twojej karcie kredytowej w momencie wynajmu samochodu, służą właśnie po to, żeby pokryć ew. szkody powstałe w czasie jego użytkowania. Mój depozyt wynosił 800 EUR, wymianę zamka wycenili na 425 EUR i właśnie tyle zatrzymali.
Jeśli oddajesz samochód jeszcze przed otwarciem wypożyczalni, a była szkoda, i tak przyjdzie do Ciebie stosowne pismo.
Po powrocie do domu wypełniłam formularz dla ubezpieczyciela. Moje zgłoszenie zostało zatwierdzone bardzo szybko, a zwrot pieniędzy nastąpił po 7 dniach roboczych. Mieć, a nie mieć 425 EUR robi różnicę.
Parkowanie w miastach
Nie mówię, żeby nie parkować na darmowych parkingach, ale po prostu nie popełniajcie mojego błędu i nie dajcie szansy innym dostrzec, że Wasz bagażnik jest pełen torb podróżnych, torebek czy czegokolwiek, co może przykuć uwagę złodzieja. Zwłaszcza, że samochody z wypożyczalni są szczególnym obiektem ich zainteresowań. Ten parking nie był monitorowany. Lepiej dojedź do celu, rozpakuj się, a potem ruszaj na miasto.
Ta “przygoda” tylko mnie utwierdziła, że czujność jest potrzebna zawsze. Poza tym nie ukrywam, znajomość włoskiego (moja jest na poziomie średniozaawansowanym, ale w takich sytuacjach rozkręcam się solidnie) bardzo pomogła w szybszym załatwianiu sprawy, szczególnie na posterunku policji.
Mój budżet na wyjazd został przekroczony, a także pociągnął za sobą dalsze koszty, m.in. na zakup nowego laptopa. Jednak, co ważne, cieszę się, że miałam zrobiony backup na dysku zewnętrznym i nie straciłam bezpowrotnie danych.
Garść konkretów
Nocleg miała zarezerwowany w To-Toskania, polskojęzyczną stronę z domami na wynajem w Toskanii. Otrzymałam od nich niesamowite wsparcie w tej sytuacji, a przecież nie musieli tego robić. Bardzo pozytywne zaskoczenie. Ogromne wsparcie również dostałam od właścicieli domu, w którym mieszkałam, wspomniani wyżej Holly i Luca. Jeśli chcecie zobaczyć dom, w którym mieszkałam, a także opis mojej podróży, odsyłam Was do wpisu Wiosna w Chianti i Moje toskańskie lekcje gotowania.
Samochód wynajęłam przez stronę rentalcars.com, nie po raz pierwszy zresztą, po prostu sprawdzają się, więc do nich wracam. Na ich stronie wykupiłam także ubezpieczenie na samochód. Bezpośrednią wypożyczalnią był InterRent, mają nową flotę, w większości to małe auta i są po prostu najtańsi. Nie zawsze mają biuro na lotnisku, w niektórych miastach (jak Rzym , Bolonia) podjeżdżają busem po pasażerów.
Parking w Pizie, na którym to wszystko miało miejsce jest przy Via Paparelli. Jest darmowy, duży, zawsze są jakieś wolne miejsca, nie ma monitoringu, a policjanci doskonale wiedzą, że kradzieże są tu na porządku dziennym.
Ponadto mam zawsze wykupione ubezpieczenie podróżne. Nie kupuję go za każdym razem, gdy gdzieś jadę lecz raz na cały rok dla całej rodziny. Przychodzi styczeń, kupujemy ubezpieczenie, w podróży jesteśmy często.
Czy ubezpieczać wynajęty samochód?
Na koniec muszę dodać coś jeszcze:
1. jeśli była szkoda, a wykupiłeś ubezpieczenie w innej firmie niż wynająłeś samochód musisz pamiętać, że te firmy nie komunikują się między sobą i to Twoim obowiązkiem (i interesem) jest załatwienie formalności z firmą ubezpieczeniową (w moim przypadku ja musiałam wypełnić formularze z rentalcars).
2. warto dopytać ile będzie wynosił depozyt przy wynajmie samochodu w konkretnej firmie, może się okazać, że będzie niższy niż przez stronę pośrednika z ofertami. Różnica może wynieść nawet kilkaset EUR (np. 600 EUR zamiast 800 EUR). Generalnie depozyt, z jakim ja się spotkałam we Włoszech wynosił od 200 do nawet 2000 EUR.
3. Zamiast jednorazowego ubezpieczenia na samochód można także wykupić za niecałe 50€ roczny zwrot udziału własnego, zapraszam dociekliwych TU (strona w języku angielskim). Od razu dodam, że jeszcze nie korzystałam z tej opcji.
4. Ciekawy wątek na temat wynajmu samochodów, wysokości depozytów, przestróg i porad był w mojej grupie Moje wielkie włoskie podróże, znajdziecie dyskusję pod TYM linkiem.
Numery alarmowe we Włoszech
I przy okazji, numery alarmowe we Włoszech (kierunkowy +39). Prócz obowiązującego w EU 112, warto znać:
policja 113
pogotowie ratunkowe 118
straż pożarna 115
pomoc drogowa 80 01 16 800
Jeśli i Ty miałeś kiedyś doświadczenie z kradzieżą lub innym przykrym incydentem we Włoszech lub po prostu za granicą, napisz o swoich doświadczeniach. Dzięki temu będziemy bardziej uważni i bezpieczniejsi w czasie kolejnych podróży.
Włoska poczta
Dzielę się z Tobą moimi włoskimi podróżami mając nadzieję, że cię zainspirują do samodzielnego poznawania jednego z najpiękniejszych krajów na świecie. Dlatego zachęcam, abyś dołączył także do czytelników mojego newslettera, poste italiane. Tylko dzięki temu nie przeoczysz niczego, co się pojawiło na blogu, ale przede wszystkim, otrzymasz mnóstwo dodatkowych informacji.
Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na FB: Moje wielkie włoskie podróże, którą wyróżnił Magazyn Glamour, jako jedna z najciekawszych grup na FB. Zapraszam cię także na mojego Instagrama, na którym znajdziesz całą masę włoskich inspiracji!
Pisa jest ”slynna” z krazdziezy i trzeba tam uwazac wszedzie. bylam swiadkiem kilkakrotnie – po prostu ktos podbiegal na ulicy i wyrywal torebke badz telefon.
Dzięki za ostrzeżenie! Pozdrawiam!
Nas próbowano okraść w Katanii na Sycylii. Jechaliśmy powoli w rządku aut dość wąską ulicą, z bocznej uliczki wynurzyła się vespa i zajechała nam drogę tak, że musieliśmy stanąć – nie wydawało się to niczym dziwnym, we Włoszech tak się wyjeżdża, lekko wymuszając pierwszeństwo. Jak tylko się zatrzymaliśmy, jakiś chłopak szarpnął za klamkę od strony pasażera i za klamki tylnych drzwi, szybko obiegając samochód. Na szczęście zamki były zamknięte. Po sekundzie i vespa, i chłopak zniknęli. Odtąd zawsze sprawdzam, czy drzwi są zamknięte i nie kładę niczego na widoku w samochodzie.
Aniu, masz wielkie doświadczenie i wiesz dobrze, jak się zachować we Włoszech, gdy z każdej strony można się spodziewać niespodziewanego. Dzięki temu uniknęłaś przykrości. I mam nadzieję, że Czytalnicy wezmą sbie także Twoją radę do serca!
Ja zostałam okradziona w Ardea (Lacjum, prowincja Rzym). Zatrzymaliśmy się na kilka minut przy drodze, po przeciwnej stronie ulicy była plaża i morze. Zrobiliśmy pięć zdjęć w odległości ok 20 merów od naszego auta. Po powrocie mieliśmy wybitą tylną szybę i skradziono wszystko co zostawiliśmy (plecak z resztą akcesorów do aparatu, turystyczna torebka, pieniądze, buty, okulary, rzeczy osobiste…itd). To trwało bardzo, bardzo krótko! Jeśli ktoś chce się zatrzymać, choćby na minutkę, musi zabierać dosłownie wszystko, podkreślam NA MINUTĘ TEŻ ZABIERAMY WSZYSTKO! Ja bywałam we Włoszech wielokrotnie wcześniej, pierwszy raz spotkała mnie taka przykrość. Doświadczenie na całe życie. Szkoda, że Policja włoska nic z tym nie robi. Ja wakacje we Włoszech żegnam na zawsze.
Hej,
Ja walsnie zostalam okradziona na Sardynii w Alghero. Tez wynajelismy auto i doslownie 2h przed naszym wylotem postanowilismy sie zatrzymac na chwile na plazy Le Bombarde. Bagaze byly niewidoczne z zewnatrz, takze podejrzewamy ze ktos musial nas widziec jak wyciagalismy rzeczy, moze nawet na poprzednim postoju. Zlodzieje wybili tylna szybe i zabrali wszystko, oprocz moich sandalow i torby z zakupami jedzeniowymi. Bardzo podobna sytuacja. Na nieszczescie ja mialam klucze i paszport w bagazu. Moj partner troche pieniedzy i tableta. Ciuchy mozne kupic, ale cos co ma wartosc sentymentalna trudno odzyskac. Mielismy ze soba torby z portfelami, wiec na cale szczescie mialam jeszcze dowod osobisty. Moj partner mial wszystkie dokumenty i klucze, wiec obylo sie bez jeszcze wiekszego dramatu. W naszym przypadku carabinieri powiadomili nas ze przybeda na drugi dzien, policja tez nie byla zbyt pomocna. Zaproponowano nam ze powinnismy zglosci kradziez w kraju gdzie mieszkamy! Totalny absurd. Wakacje byly udane, ale ostatnie godziny zniszczyly wszystko niestety….tez nie mam ochoty wybierac sie do Wloch w najblizszym czasie. Teraz bede uwazniejsza.
Bardzo, bardzo mi przykro! To są okropne doświadczenia, których nie życzę nikomu, niestety jak widać, wciąż się zdarzają. Okropne jest to, że policja nawet nie pozostawia złudzeń, że będzie szukać czegokolwiek i kogokolwiek. Głowa do góry, jak sobie wytłumaczyłam, że to tylko rzeczy, ale na początku bolało bardzo. Życzę mnóstwo szczęścia i pięknych podróży w przyszłości.
Właśnie wróciliśmy z Toskanii przedwcześnie, ponieważ w nocy włamano się do nas w nocy do wynajętego apartamentu w jednej z toskańskich willi , kiedy spaliśmy. Najpierw nad naszą willą latał dron, potem pojawili się jacyś ludzie szukający niby noclegu (nie wiemy czy to oni się włamali), a kolejnej nocy otworzyli nasz apartament i zabrali pieniądze z sejfu oraz całą złotą biżuterię. Policja nie zrobiła NIC a raczej znikome minimum czyli spisała protokół i “zwaliła” winę na Albańczyków, Rumunów itp. wracających “do siebie” na wakacje. To były najgorsze wakacje w naszym życiu – nie zapomnę nigdy przerażenia swojej córki! Na szczęście nic się nie stało (ale co by było gdyby się ktoś obudził???). Tej samej nocy okradziono jeszcze 1 apartament w naszej willi oraz 3 pobliskie domy. Najgorsze jest to, że mieszkańcy wiedzą o panującym zagrożeniu i coraz większej liczbie włamań od kilku lat i nic z tym nie robią. Przestrzegam wszystkich, którzy się wybierają do Toskanii aby byli bardzo czujni albo w ogóle nie ryzykowali ponieważ jest wiele piękniejszych miejsc na świecie.
Jechaliśmy do hotelu z pełnym bagażem i coś nas podkusilo żeby po drodze “zaliczyć” plażę Cala del Leone gdyż upał był niemiłosierny. Niestety w środku w samochodzie zostawiliśmy na widoku koszyk z suchym jedzeniem. Długo też zbieralismy się do wyjścia grzebiac w bagażniku. Po dwóch godzinach plazowania straciliśmy tylną szybę oraz jedną z toreb podróżnych, którą dało się wyciągnąć z bagażnika przez złożone fotele. Całe szczęście resztę zasłaniala duża walizka więc pozostałe torby ocalały. Niemniej wiele potrzebnych (bezwartościowych dla złodziei) rzeczy zostało skradzionych.
Policji nie wzywalismy, uznałem że to bez sensu, szkoda czasu, nasze rzeczy pewnie wyladowaly w lesie lub koszu.
Musieliśmy wracać 1800km do domu bez szyby (zamiast tego folia + taśma).
Był to smutny i przyspieszony koniec wczasów gdyż samochodem bez szyby nie byliśmy już w stanie nic zwiedzić (ktoś zawsze musiał zostać przy samochodzie). Ani nawet zajechać do restauracji. Po drodze zostały tylko McDrive’y.
Nie wiem czy bez bagaży też by nam wybito szybę tylko dlatego że jesteśmy z zagranicy ale na pewno odradzam wszystkim stawanie po drodze zapakowanym samochodem. Lepiej zajechać na miejsce i ruszyć dalej na pusto.
Arivederci Włochy na kilka ładnych lat, przynajmniej samochodem. Teraz widzę po wpisach w internecie że jest to dość częsty przypadek u nich. Po drodze widziałem bardzo mało samochodów z obcą rejestracją a samochód PL dosłownie jeden. Może to nie przypadek…
Adam
Hej,
Ja właśnie byłem z żoną w Tropei pieknej Calabrii ostatni dzień schodzę na parking do samochodu, a samochodu brak – fiata 500. Od razu na policje, ale nikt nie zna angielskiego potem Avis gdzie wynajelismy samochód również na infolinii zero angielskiego.
Po kilku godzinach udało sie dogadać, niestety policja wyrusza ramionami tyle co może zrobić…
Byłem drugi raz na południu Włoch, ale teraz odpuszczam sobie wlochy…
Mariusz, nie znoszę takich sytuacji, jest mi szalanie przykro, niestety kradzieże zdażyć się mogą wszędzie, ale nie tak sobie wyobrażamy obraz wakacyjnego luzu i radości. Mam nadzieję, że sam Avis jakoś stanął na wysokości zadania. Trzymam kciuki za kolejne wakacje, oby bez takich incydentów.
My również zostaliśmy okradzeni w dokładnie ten sam sposób w centrum Aten. Poranny lot, wynajęty samochód i trochę czasu do zameldowania się w hotelu więc oczywiście pojechaliśmy trochę pozwiedzać żeby nie marnować czasu. Oczywiście nasz błąd bo zaprkowalismy przy ulicy, a nie na strzeżonym parkingu. Także wcześniej coś wygrzebywalismy z bagażnika. No i wszystkie bagaże poszły…Policja tylko wzruszyła ramionami, że tak się nie zostawia samochodu itd. No na szcesie mieliśmy ubezpieczenie więc oprócz bagażow nic nie straciliśmy. Pieniądze i dokumenty mieliśmy że sobą. Był tyloproblem bo kluczyk od samochodu który był zaprkonany na lotnisku został skradziony.
Ogromnie mi przykro, zawsze takie sytuacje są niesamowicie frustrujące, a my czujemy się bezsilnie, bo prawda jest taka, że nie odzyskamy skradzionych rzeczy. Nie mniej jednak, są też pouczające i niezależne – jak widać – niezależne od kraju. Pozdrawiam bardzo serdecznie.