Poparzenia przez meduzy czy to we Włoszech czy w innych krajach świata, nie należą do przyjemności. Pojawia się stres o reakcję naszego organizmu, potencjalny ból, nie zawsze także wiemy, jak postąpić, aby zniwelować skutki. Mam za sobą kilka takich doświadczeń, dlatego postanowiłam w końcu podejść do tego tematu, bo choć nikt nie chce takiej “przygody” na wakacjach, to jednak poparzenia przez meduzy po prostu się zdarzają.
W tym artykule zebrałam najważniejsze informacje o tym, jak postępować w przypadku poparzenia przez meduzy, czego absolutnie nie robić, a także poznasz kilka, najczęściej występujących gatunków meduz w wodach morskich, okalających Półwysep Apeniński.
Poparzenia przez meduzy we Włoszech
Sama miałam tę wątpliwą przyjemność być kilkukrotnie poparzona przez meduzy. Za każdym razem pływałam w morzu i zwyczajnie nie widziałam przeciwnika. Dopiero delikatne dotknięcie czegoś i lekki ból po chwili uzmysłowił mi, że prawdopodobnie to była meduza. Pamiętam dokładnie, jak pływając w morzu we francuskiej Marsylii, powiedziałam znajomym, że chyba oparzyła mnie meduza. Gdy wyszłam na brzeg, cała wewnętrzna strona uda była w czerwone cętki, a po chwili już w bąblach. To było spore oparzenie, ślady utrzymywały się przez rok.
Za drugim razem wiedziałam, że mogą być meduzy, ponieważ wiał dość silny wiatr w kierunku brzegu. Wcale nie miałam zamiaru się kąpać, spacerował z nudów po kamiennym nasypie w swoich butach nurkowych i w pewnym momencie poślizgnęłam się i wpadłam do wody. Nie łatwo wyjść z morza na śliskie kamienie, więc wpadłam na fatalny w skutkach pomysł, aby dopłynąć do brzegu. Prawdopodobnie ta sama meduza oparzyła mnie najpierw w brodę, a następnie w ramię. To oparzenie było mocne, ale na mniejszej powierzchni niż wcześniej, goiło się dwa-trzy tygodnie, ślady były widoczne ok. 2 miesiące. Pamiętam, że na skórze miałam wszelakie odcienie purpury i paskudne bąble. To było na sycylijskiej wyspie Ustica. Od tamtej pory jestem zdecydowanie bardziej uważna i rozważna w temacie poparzenia przez meduzy.
Kierunek wiatru a meduzy
Dziwisz się, że plaża jest pełna, ale nikt nie pływa? Powinno cię to skłonić do zadania sobie pytania, dlaczego. Możesz o to zapytać innych plażowiczów, ale jeśli jest ratownik, skieruj to pytanie do niego.
Gdy wiele silniejszy wiatr w kierunku lądu, fale i prądy morskie, spychają meduzy ku brzegom. Wówczas pływanie jest proszeniem się o bliskie spotkanie, które może się zakończyć poparzeniem przez meduzy. W wodzie poczujemy, może tylko delikatne dotknięcie lub lekkie oparzenie, ale wszystko zależy od gatunku meduzy. Są takie, które powodują przeszywający ból. Meduzy, z którymi ja miałam do czynienia w basenie Morza Śródziemnego, nie powodowały silnego bólu, drętwienia czy kłopotów z oddychaniem, ale mogłam mieć w tej kwestii zwyczajnie szczęście.
W takiej sytuacji możesz pojechać na inną plażę, gdzie wiatr wieje od lądu, wówczas prawdopodobieństwo spotkania meduz zdecydowanie się zmniejsza. Polecam także pływanie z maską nurkową, dzięki temu widzimy znakomicie, czy pod powierzchnią wody nie ma meduz.
Ale wiatr to nie wszystko.
Latem, meduzy mogą się pojawić blisko brzegu także z powodu wysokich temperatury wody. Znane jest również zjawisko zakwitu meduz, nawiązujące nazwą do zakwitu glonów czy sinic, a co oznacza pojawienie się na powierzchni morza, ogromnych ilości meduz. Nie słyszałam o takim zjawisku we Włoszech, ale zdarzyło się w innych rejonach Europy i świata, jak choćby w Norwegii, Szkocji, Wielkiej Brytanii czy Japonii.
Na niektórych włoskich kąpieliskach monitoruje się pojawianie się meduz i w razie potrzeby, wydaje się stosowne komunikaty. Na części z nich stosuje się nawet specjalne sieci, które mają zatrzymać meduzy.
Dlaczego meduzy parzą
Ciało meduzy pokryte jest specjalnymi komórkami, które wstrzykują toksyny we wszystko, z czym się zetkną na swojej drodze, co może być dla nich potencjalnym pokarmem lub zagrożeniem. Są to wyspecjalizowane komórki o nazwie knidocyty, które są wyposażone niemal w “ostrą amunicję” (knidocyty są widoczne na poniższej ilustracji). Najwięcej takich komórek znajduje się w czułkach. Owe parzydełka to pojedyncze komórki, które w kontakcie z tkanką ofiary wystrzeliwują długą nitkę zakończoną jakby harpunem i strzykawką w jednym. Harpun wbija się w ciało i przekazuje impuls do komórki, aby ta wydzieliła jad.
Na jednym czułku są miliony takich knidocytów, ale każdą z nich, meduza może wystrzelić tylko raz, więc nie strzela na oślep. Wszystko oczywiście w mikro skali, a jednak potrafi zaboleć, a w skrajnych przypadkach nawet doprowadzić do śmierci (całe szczęście, takich nie ma we Włoszech).
Pierwsza pomoc w razie poparzenia meduzą
Czego nie robić, gdy poparzy nas meduza
- Nie polewać tego miejsca słodką wodą, ponieważ może dojść do aktywacji substancji toksycznej, co może nasilić poparzenie i pieczenie. Podobny efekt daje przykładanie lodu.
- Nie należy gołymi rękami dotykać, trzeć, ani tym bardziej drapać poparzonego miejsca, bo tylko roznosimy jad po naszym ciele. Podobnie jest z gwałtownymi ruchami.
- Wiele osób mówi, aby polać oparzone miejsca … moczem. Nie rób tego! To może nie tylko nasilić pieczenie, ale także zwiększyć toksyczność jadu.
- Płukanie alkoholem, etanolem lub amoniakiem jedynie wzmocni uczucie pieczenia.
- Nijak nie pomoże także przykładanie połówki pomidora czy płukanie sokiem z cytryny, o których czytałam kiedyś jako “porada miejscowych”.
Co robić w razie poparzenia meduzą
- W pierwszej kolejności wychodzimy na brzeg.
- Następnie jad meduzy należy zneutralizować. Można polać dotknięte przez meduzę miejsce octem kuchennym (4% lub 6% kwas octowy), co zatrzyma dalsze wnikanie toksyn w skórę. Jeśli jest na plaży ratownik, może mieć ocet w swojej apteczce.
- Jeśli zauważymy tkwiące nadal na naszym ciele parzydełka, należy je usunąć – pęsetą lub palcami, ale wyłącznie przez materiał, np. koszulkę lub ręcznik (aby nie poparzyć dodatkowo dłoni).
- Pamiętajmy także, że jeśli dotknęliśmy rany, ręce należy umyć wodą z mydłem, aby nie przynosić toksyn do oczu i błony śluzowej jamy ustnej.
- Następnie poparzone miejsce można smarować kremem z hydrokortyzonem, który zmniejsza stan zapalny skóry lub lidokainą, która działa znieczulająco (dorośli i dzieci powyżej 12 lat).
- Z dziećmi poniżej 12 roku życia, a szczególnie z małymi dziećmi, udaj się do lekarza, a jeśli to niemożliwe, do najbliższej apteki i postępuj wg ich wskazówek.
- Po kilku godzinach w miejscu oparzenia mogą się pojawić pęcherze z surowicą. Nie należy ich przekłuwać, powinny się naturalnie wchłonąć. Należy bardzo dbać o czystość rany, dezynfekować i okładać jałową gazą, szczególnie w fazie gojenia.
- Pamiętaj, aby nie wystawiać tego miejsca na słońce, ponieważ stan zapalny się nasili, skóra w tym miejscu jest szczególnie narażone na poparzenie słoneczne. Po ok. 2 tygodniach oparzenie się goi, ale czasem to trwa miesiąc czy dwa, a skóra może swędzić jeszcze dłużej. Wszystko zależy, jak rozległe było poparzenie.
Nie myśl sobie, że martwa meduza leżąca na brzegu jest już całkowicie pozbawiona mocy parzenia. Nie podnoś jej i nie pozwól dziecku się nią bawić. Poparzenie przez meduzy, które leżą na plaży, naprawdę się zdarzają (nie mam tu na myśli meduzy znanej z Bałtyku, chełbi modrej, jej jad jest niegroźny dla człowieka).
Pierwsza pomoc różni się w zależności od gatunku meduzy
Toksyny są specyficzne dla gatunku, dlatego dobrze wiedzieć, jaka meduza nas poparzyła. We Włoszech najczęściej mamy do czynienia z tymi dwoma meduzami:
- w przypadku popularnej we włoskich wodach Pelagia noctiluca, idealnym rozwiązaniem jest jak najszybsze zastosowanie zimnego kompresu przez 10-15 minut. Dzięki temu zahamujemy rozprzestrzenianie się toksyny we krwi i złagodzimy ból. To właśnie z nią miałam bliskie spotkanie w trakcie pływania w morzu na wyspie Ustica koło Sycylii,
- gdy to kostkowiec, jaką jest Carybdea marsupialis należy postąpić zupełnie odwrotnie, zastosować gorący kompres (40–45 °C) przez 20-30 minut, co szybko eliminuje ból.
Co, jeśli wystąpi gorączka lub pojawi się reakcja alergiczna
Jeśli wystąpiła gorączka, silny ból, reakcje alergiczne, zaopatrz się w odpowiednie leki. Miejscowi aptekarze i lekarze doradzą najlepiej w tej kwestii, ponieważ wiedzą, jakie gatunki meduz najczęściej powodują oparzenia w ich rejonie.
Moje osobiste doświadczenia z poparzeniami przez meduzy we Włoszech, nie powodowały szczególnego bólu, ani gorączki, ale reakcja każdego organizmu jest indywidualna i zależy od wieku, stanu zdrowia, ew. reakcji alergicznych i oczywiście gatunku samej meduzy.
Jeśli jednak nastąpi dużo poważniejsza reakcja alergiczna w postaci wstrząsu anafilaktycznego (trudności w oddychaniu lub wymioty), należy natychmiast wezwać pogotowie ratunkowe, dzwoniąc pod nr 112. W razie konieczności prowadzenia reanimacji, należy ją utrzymywać, aż do przyjazdu służb medycznych.
Pamiętaj, meduzy żyją w oceanach od ponad 500 mln lat. One są u siebie, my jesteśmy tylko chwilowymi gośćmi w ich naturalnym środowisku.
Jakie meduzy możemy spotkać w czasie włoskich wakacji
Pelagia noctiluca, pelagia świecąca
Meduza świecąca lub pelagia świecąca to zdecydowanie najczęściej spotykany gatunek w morzach okalających Włochy. Osiąga ok. 8-10 cm długości i ma przepiękną, różowofioletowa barwę. 8 długich czułków jest zaopatrzonych w komórki parzydełkowe. Ich dotknięcie powoduje bolesne oparzenia. To najczęściej parząca meduza we Włoszech. Zdecydowanie do podziwiania z daleka.
Poparzenia przez meduzy są bolesne, można zminimalizować to zagrożenie, jeśli będziemy, np. pływać w masce nurkowej, wówczas łatwiej je dostrzeżemy w wodzie. Osobiście spotkałam ją w morzach okalających Włochy wielokrotnie. Poparzyła mnie po raz pierwszy w trakcie kąpieli we francuskiej Marsylii, a następnie dwukrotnie na sycylijskiej wyspie Ustica, gdy niefortunnie wpadłam do wody.
Carybdea marsupialis, kostkowiec
Kostkowiec lub kubomeduza z czterema długimi czułkami. Ich parasol jest w kształcie kostki, stąd nazwa. Po włosku medusa scatola lub medusa cubo, kuzynka słynnej osy morskiej (sea wasp), która jest najgroźniejszą dla człowieka meduzą na świecie.
To jedyny kubopław występujący w Morzu Śródziemnym i całe szczęście, nie jest tak groźny, jak jego tropikalna kuzynka. Często pojawia się w małych grupach, jej czułki są jadowite dla ludzi. Do brzegów podpływa głównie nocą, przyciągają ją światła na wybrzeżu, dlatego trzeba szczególnie uważać w czasie nocnych kąpieli. W czasie dnia trzyma się raczej przy dnie. Występuje powszechnie w morzu Śródziemnym, rozpowszechnił się także w Adriatyku. Sześcienny parasol mierzy ok. 3 cm, ma 4 czułki, które zwykle mają ok. 30 cm długości. Jest naprawdę niewielka.
W ciężkich przypadkach poparzenia przez kubomeduzę, objawy mogą być ogólnoustrojowe, w tym ból lub pieczenie, kłucie, mrowienie, drętwienie czy palenie w okolicy miejsca kontaktu z meduzą. Zmiany skórne mogą zniknąć nawet po kilku miesiącach.
Physalia physalis, żeglarz portugalski
Chciałabym przestrzec także przed pojawiającym się w wodach morza Śródziemnego, żeglarzem portugalskim.
Żeglarz portugalski jest znany także jako bąbelnica bąbelcowa, żywłoga i aretuza. Po angielsku to portuguese man o’ war, po włosku la caravella portoghese, po łacinie Physalia physalis.
To nie jest stały gość w morzach okalających półwysep Apeniński, ale zdarza się coraz częściej. W trakcie rejsu wzdłuż północnego wybrzeża Sycylii, widziałam setki niewielkich bąbelków unoszących się na powierzchni wody. Ten niewinny bąbelek, nazywany fachowo pneumatoforem, z żagielkowatym grzebieniem, skrywa pod wodą czułki długie na kilka a nawet kilkanaście metrów. Żeglarz portugalski nigdy nie występuje samodzielnie, jeśli się już na takiego natkniemy, musimy mieć świadomość, że skoro jest jeden, to znaczy, że są ich setki, a nawet tysiące.
Żeglarz portugalski jest kolonią wielu oddzielnych polipów, które znajdują się pod pęcherzem (pneumatoforem), natomiast ich parzydełka, które mogą wyglądać jak sznurek koralików, zwisają w morzu na kilka metrów. Każdy z tych „koralików” zawiera nematocysty – wyspecjalizowane komórki parzące, które produkują paraliżujący jad. Dla człowieka poparzenie przez żeglarza portugalskiego oznacza zwykle bardzo silny ból, ale w ekstremalnych przypadkach może spowodować nawet śmierć, np. jeśli nastąpiła wyjątkowo ostra reakcja na jad. Poparzenie przez żeglarza portugalskiego strasznie boli, ale okazuje się, że do ataku zostaje wykorzystany tylko 1% komórek parzących (!). Aby zneutralizować jad żeglarza portugalskiego należy stosować wyłącznie nierozcieńczony ocet.
W obszarach występowania aretuzy powinien być natychmiastowy zakaz wchodzenia do wody.
Któż lepiej nie opowie o nim, jak sam Sir David Attenborough.
Rhizostoma pulmo, meduza beczkowata
Poparzenia przez meduzy nie są miłym doświadczeniem, dlatego opowiem teraz o bardziej przyjaznym przykładzie meduzy. Meduza beczkowata, barrel jellyfish po angielsku, Włosi używają nazwy polmone di mare (płuco morskie), osiągająca nawet metr długości. Zwykle spotyka się osobniki mniejsze, do 0,5 m, ale odnotowano także 1,5 m giganty. Dla człowieka nie jest groźna. Tylko u osób szczególnie wrażliwych, kontakt może powodować pewne podrażnienia, które znikają samoistnie w krótkim czasie, np. swędzenie lub ból. Parasol meduzy, o którym wiadomo, że nie ma knidocydów czyli parzydełek, może podrażniać wrażliwe części, jak usta i nos, gdyż meduza uwalniania substancje drażniące bezpośrednio wokół niej. Robi to w celach obronnych. Takie podrażnienia mogą powodować obrzęk i drętwienie, ale przechodzą w ciągu kilku godzin (źródło Wikipedia).
Meduza beczkowata jest często spotykana na całym wybrzeżu Adriatyku, od Triestu, aż po Morze Jońskie w Apulii, Bazylikacie, Kalabrii i wschodniej Sycylii. Najczęściej widywana jest pod koniec lata i wczesną jesienią. Elementem charakterystycznym jest krawędź parasola w kolorze niebieskim, fioletowym czy też granatowym. To ropalium czyli ciałko brzeżne, które odpowiada za widzenie, poziomowania ciała, czy reakcję na prądy morskie. Czyż nie jest piękna?
Meduzy znane z morza Śródziemnego, plakat jest do pobrania w formie pdf, wystarczy kliknąć tu.
Nie masz teraz czasu na czytanie? Nie ma sprawy! Zapisz sobie poniższe zdjęcia na Pinterest, aby przeczytać później.
[row]
[/row]
Włoska poczta
Dołącz do czytelników mojego newslettera, poste italiane. Nie tylko nie przeoczysz żadnego artykułu na blogu, ale także otrzymasz dodatkową wiedzę o Italii.
Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na FB: Moje wielkie włoskie podróże, którą w lipcu 2017 wyróżnił Magazyn Glamour, jako jedna z najciekawszych grup na FB. Zapraszam cię także na mojego Instagrama, na którym znajdziesz całą masę włoskich inspiracji!
Dzień dobry!
My od siebie dodamy tylko, że w przypadku takich wypadków jak te z meduzami chociażby, warto mieć wykupione ubezpieczenie podróżne. Bez względu na to, czy ktoś organizuje wyjazd grupowy, czy indywidualny, posiadanie ubezpieczenia na wyjazd BARDZO upraszcza najmniejsze nawet kontakty z miejscowymi służbami zdrowi. Nam się na wyjeździe poparzenie zdarzyło – polisa pomogła bardzo!
Tak, bardzo ważne, nawet zwykła karta EKUZ już otwiera drzwi. Dziękuję za ten głos.
Bardzo Ci dziękuję za Twój post!! Po 2 tygodniach od oparzenia meduzą ponownie pojawił się ślad i swędzi, ale teraz przestałam się już martwić. Użyłam od razu hydrocortyzolu i czekam na zniknięcie 🙂
Mam nadzieję, że pomogło! Trzymam kciuki!
Dzien dobry,
Mam pytanie odnośnie zdjęcia przedramienia z poparzeniem meduza. Czy to dokładnie to Pani leczyła?
Będę wdzięczna za odpowiedź.
Nie, na przedramieniu miałam większe bąble, ale na mniejszej powierzchni i skóra przybrała dość szybko wszystkie odcienie fioletu. Natomiast na udzie miałam poparzenia na całej powierzchni, bąble. Ślady tego poparzenia utrzymywały się przez rok, natomiast poparzenia na przedramieniu i na brodzie zeszły po kilku tygodniach, choć to oparzenie było bardziej dotkliwe i gorzej się goiło. Powierzchnia poparzenie nie była jednak tak duża. Zdjęcie jest poglądowe, niestety kiedy ja zostałam poparzona, zajmowałam się pierwszą pomocą dla samej siebie. Na plaży niestety nie było żadnego ratownika, który mógłby dać wskazówki, ale w lokalnej aptece otrzymałam pomoc. Kilka lat temu w Chorwacji został poparzony także mój syn i tu również znaleźliśmy pomoc u lokalnego farmaceuty.
Gdy mojego męża poparzyła meduza (nie wiemy jaka) podczas pobytu na plaży obok klasztoru San Fruttuoso to ratownik polecał przykładanie gorących kamieni leżących na plaży. Mąż mówił, że faktycznie to trochę pomogło. Potem oczywiście czekała nas wizyta w aptece. Pozdrawiam
Bardzo dziękuję za podzielenie się tą historią! Kamienie to ciekawy przypadek, jeszcze o nim nie słyszałam.