Pojechać na Mazury i odkryć winnicę? W najmniej sprzyjającym regionie naszego kraju do uprawy winorośli, gdzie temperatury zimą spadają nawet do -30 st. Celsjusza, a lato nie jest pewne? A jednak! Jest taka, jedna, jedyna, na Pojezierzu Ełckim, Winnica Gorło.
Ale jak ja się tu znalazłam? Moje wakacyjne wędrówki po Polsce północno-wschodniej doprowadziły mnie do domu pani Idalii. Szukałam miejsc z wyjątkową ofertą enokulinarną, wreszcie i w Polsce enoturystyka zaczyna być modna. Gdy wpadła mi w ręce ulotka pensjonatu “U Idalii” podskoczyłam z radości – jest winnica, jest produkcja serów, nalewek i całej gamy przetworów. Są też szczęśliwe kury zielononóżki, które hojnie obdarzają właścicieli jajkami. Zadzwoniłam i udało mi się spotkać z panią Idalią i jej mężem w ich domu. Oto winnica na Mazurach!!!
Tu mieszkają kury, gdyby ktoś miał wątpliwości.
Wszystko przez Krzyżaków
Sprawcą całego zamieszania z winnicą był syn pani Idalii, Marcin, który przypadkiem natknął się na książkę, w której znalazł informację o tym, że kilka wieków temu na tych ziemiach były winnice. Przebywali tu wówczas Krzyżacy, a na obszarze dzisiejszej Warmii i Mazur do dziś stoi wiele pamiątek po ich obecności. W pobliskim Ełku też są ruiny zamku krzyżackiego, który powstał na przełomie XIV i XV w. na wyspie na Jeziorze Ełckim, jego założycielem był Ulrich von Jungingen.
Gdy przyjechałam do pani Idalii, ciężko mi było uwierzyć, że mieszkają tu zaledwie kilka lat. Przenieśli się z Warszawy, gdy odkryli Gorło. Tu powstał najpierw pensjonat “U Idalii” – notabene można w nim znaleźć sporo stylu toskańskiego, a następnie przepiękny dom, w którym mieszka pani Idalia wraz z mężem. Mają oko na swój pensjonat i wspaniałą okolicę.
Solaris, Rondo i Regent
Dom pani Idalii położony jest na lekkim wzgórzu, a wspaniale nasłoneczniony stok schodzący w stronę jeziora wydawał się idealnym miejscem na założenie winnicy. Najpierw jednak trzeba było zbadać ziemię. Okazało się, że próbki gleby miały doskonałe parametry, do tego korzystne ukształtowanie terenu dawały realną nadzieję na spełnienie marzenia. Z uwagi na uwarunkowania klimatyczne w grę wchodziły jedynie sadzonki mrozoodporne. Dziś w winnicy jest około 650 sadzonek białego Solaris oraz czerwonego Rondo i Regent. Jak na razie świetnie sobie radzą w tych surowych, jak na winnicę warunkach.
Widok z domu pani Idalii i jej męża na Jezioro Ułówki. No cóż, warto codziennie wstawać i móc go podziwiać.
Winnica po 3 latach od założenia zapewniła około 100 butelek wina, teraz to 200 butelek. To za mało, aby pokonać urzędowe formalności i wprowadzać wino na rynek, ale wystarczająca, aby częstować gości pensjonatu, przyjaciół i znajomych. Póki co, jedynie białe Solaris nadaje się do degustacji, czerwone potrzebuje jeszcze czasu.
Butelki zdobią etykiety ręcznie malowane przez synową pani Idalii. Przedstawiają lokalnie występujące ptaki i każda jest inna! Oryginalność i unikatowość pomysłu doceniono nawet na VIII Konwencie Polskich Winiarzy, wyróżniając je III miejscem w konkursie na Najlepsze Polskie Etykiety. Póki co, przy takiej ilości butelek jest to możliwe do realizacji. Po winnicy oprowadzał mnie mąż pani Idalii, który podziela pasję syna i chętnie opowiada o szczegółach związanych z jej założeniem i prowadzeniem. To była ogromna przyjemność móc słuchać, jak z każdym dniem marzenie nabierało realnych kształtów. Niestety nie wiem, jak wyszło samo wino, nie miałam okazji go spróbować, byłam tego dnia kierowcą, więc sami rozumiecie:).
Nie tylko winnica
Pani Idalia w Gorle odnalazła inną pasję, wytwarza sery, a swoją spiżarnię wypełnia najróżniejszymi przetworami i nalewkami. Na potrzeby pensjonatu sery robi codziennie, tam trafiają także jej przetwory i jajka od hodowanych kur. Nic tu się nie marnuje. A tak przy okazji, kogutowi chyba coś brakuje:).
Sery są z gatunku krótko dojrzewających, całą noc leżą w solance, rano są gotowe do spożycia. Mają różne dodatki — z kozieradką, czarnuszką, suszonymi pomidorami, itp. Zależy co jest pod ręką lub od preferencji gości, którzy lubią je zamawiać przed powrotem do domu dla najbliższych. Sery można spożywać do 6 tygodni od momentu wytworzenia. Są smaczne, potwierdzam!
A tak wygląda jadalnia u pani Idalii, na końcu powstała specjalna mikro-kuchnia na potrzeby wyrobu serów. Urodę tego miejsca i jego możliwości doceniła już nie jedna redakcja magazynu, a także telewizja, od czasu do czasu kręcąc tu jakiś program kulinarny lub wpadając sfilmować winobranie. Gotowe sery, wspaniale się prezentują na drewnianym stole pani Idalii wykonanego przez miejscowego stolarza.
Przetwory powstają z owoców i warzyw z własnego ogródka, podobnie, jak nalewki.
To tylko niewielka część przetworów. Było ich dużo, dużo więcej:).
Pojechałam do Gorła poznać ludzi, którzy z pasji stworzyli miejsce, w którym dobrze się czują. To dobre samopoczucie starają się zaszczepić także swoim gościom, którzy zatrzymują się w pensjonacie “U Idalii”. Nie wiem, jak jest w pensjonacie, jaka jest kuchnia, jaka obsługa, nie zatrzymywałam się tam, nie miałam takiej potrzeby, zresztą moglibyście nie dać wiary mojej opinii. Powiem Wam tylko jedno, właściciele sami byli zaskoczeni, gdy odkryli, że ich miejsce znalazło się w prestiżowym francuskim przewodniku restauracyjnym Gault & Millau. Właśnie wyszła pierwsza edycja polska i oni tam są! Sami więc rozumiecie, co tam ja mogłabym napisać:).
Jak dojechać
Jeśli macie ochotę sami ich sprawdzić wpadnijcie na wakacje, albo tylko na obiad. Kliknijcie TUTAJ, aby trafić na ich stronę. Jeśli będziecie w Ełku, wystarczy zaledwie 35-40 minut jazdy samochodem. Można jechać przez urokliwą Malinówkę wzdłuż brzegu Jeziora Łaśmiady lub przez Woszczele, a następnie przez Jeziorowskie, Liski i Stare Juchy. Krajobrazy po drodze, szczególnie latem są wspaniałe. W samym Gorle droga przypomina nieco krzyżacki trakt:). Jedźcie powoli, po prawej stronie w końcu znajdziecie nr 13. A jeśli do nich zajrzycie, dajcie znać czy było warto i czy wielcy weryfikatorzy z Gault & Millau mieli rację.
A na koniec, vis-à-vis pensjonatu stoi sobie stodoła. Stoi i czeka na swoje 5 minut. Jak dla mnie, niech tam sobie czeka, ładna jest.
Ale super miejsce!!!! Cieszy mnie, że w Polsce zaczynają się dziać tak fajne rzeczy!!! 🙂 p.s. w Ełku nas jeszcze nie było, chyba czas na jakąś podróż, chociażby na weekend 😉
Tatiana, w Ełku bardzo polecam odwiedziny w Informacji Turystycznej. Jak powiesz, co Cię konkretnie interesuje, to nawet obdzwonią gospodarstwa, żeby się dowiedzieć czy mają to, czego szukasz. Byłam świadkiem takiej sytuacji. Wysłuchano mnie, moich oczekiwań i wskazano miejsca, które mnie mogły zainteresować. Okazuje się, że w okolicy jest bardzo dużo ciekawych miejsc, które prowadzą ludzie z pasją. Pani Idalia i jej mąż potraktowali mnie bardzo sympatycznie, oprowadzili po gospodarstwie, opowiedzieli swoją historię. Bardzo ciekawi ludzie. Urzekli mnie także tym, że walczą o zachowanie okolicznej przyrody. Kibicuję im mocno.
Uwielbiam miejsca a duszą, a dom Pani Idalii właśnie taki jest. W takim miejscu wszystko smakuje intensywniej i pachnie mocniej. A do tego jest ekologicznie, bliżej przyrody, a same Mazury są od pewnego czasu jednym z moich ulubionych (po górach oczywiście) regionów naszego kraju 🙂
Góry górami:). Ale i Mazury mają to coś. A jeszcze, jak to miejsce z duszą, to dlaczego by nie wpaść:).
To jest wlasnie dom moich marzen, a z winnica to juz w ogole! Moze kiedys sie tam wybiore? Dziekuje za informacje!
Danuta, oj wyjeżdżałam z Gorła z takim samym odczuciem, to jest dom moich marzeń:).
O, ktoś spełnia moje marzenia.
Myślę, że spełnia przede wszystkim swoje marzenia:))).
Uwielbiam czytać Twoje wpisy! Zawsze oddają wspaniały klimat miejsc w których byłas, a smacznym dodatkiem są zdjęcia! Nic tylko oddawać się chwili i czytać…piekne miejsce….
Dostać takie słowa od koleżanki po fachu to wielkie wyróżnienie:))). Dziękuję!!!
Fajnie, że w PL powstają takie miejsca (jak widzę na zdjęciach – tam jest klimat i dusza). Na Mazurach byłem 2 razy i nie odkryłem tego, trzeba będzie znowu 😉
Tego miejsca nie odkryje się tak przy okazji, trzeba tam specjalnie pojechać, zdecydowanie poza szlakiem:).
Cudowne miejsce. Niestety, żeby dojechać na Mazury, muszę przejechać całą Polskę, ale myślę, że kiedyś na pewno się uda 🙂
To dokładnie tak samo, jak ja:))). Ale w końcu się udało.
Piszesz o zamku, którego niestety z bliska nie można zobaczyć a szkoda, bo jest to jeden z ciekawszych obiektów w Ełku. Nie wiedziałam, że jest winnica gdzieś blisko mnie, jest to zaskakujące, bo u nas bywa chłodno. A w Starych Juchach warto wybrać się na dość nowy obiekt, wieżę widokową i zobaczyć okolice i jezioro Jędzelewo.
O wieży widokowej w Starych Juchach pisałam w poprzednim poście http://italiapozaszlakiem.blog.pl/na-wzgorzu-w-kulinarnym-niebie/. Byłam i podziwiałam widoki:). Co do zamku, w zasadzie trudno teraz mówić o jego atrakcyjności, historię ma ciekawą, ale brama i płot dookoła nie sprzyjają jego podziwianiu. Wiem, że od kilku lat jest w rekach prywatnych, że miał tam powstać hotel, ale niestety postępów żadnych nie widać.
Ale to nie jest jedyna winnica na Mazurach;-) Nie dalej niż 10 km od Gorli, w Szczecinowie, pewien pasjonat również założył winnicę Steiberg. Jego białe wina są nieziemskie, co roku przybywa nowych sadzonek ( zasadził już teren przeznaczony na boisko do siatkówki oraz górkę , która była świetna do nauki jazdy na snowboardzie).W tworzenie win oraz miodów pitnych wkłada całe swoje serce.
Super wiadomość!!! Dziękuję. Mąż pani Italii wspominał,że jakiś sąsiad też zaczyna z winoroślami, ale to mi nie wygląda na sąsiada:). Fajnie, że napisałaś.