O tym, co zjeść w Toskanii dowiemy się od Danusi, która od lat mieszka w tym regionie, tu prowadzi agroturystykę i gotuje w restauracji. Danusię Indyk poznałam szperając w internecie. Natknęłam się ciekawą stronę, był telefon, zadzwoniłam. To był impuls. Ona też nie wiedząc zupełnie, dlaczego, opowiedziała mi swoją historię. Jeden telefon, a poznałam wspaniałą tak osobę!
Danusia przyjechała do Toskanii z miłości do pewnego Włocha, pokochała jego rodzinę i jego kraj, zaręczyli się i wtedy jej narzeczony zginął tragicznie. A jednak jej toskańska przygoda nie zakończyła się. Nie spakowała się, nie wróciła do domu. Pomogła sobie i niedoszłym teściom spokojnie poukładać sprawy, zanim każdy był gotowy pójść w swoją stronę.
To trwało długo, ale widocznie obie strony tego potrzebowały. Danusia stanęła na własnych nogach i może Wam w końcu opowiedzieć, dlaczego tu, w Toskanii jest wszystko to, co kocha.
Danusia napisała wspaniałą opowieść pełną smaków, pracy i radości z życia i jego najdrobniejszych drobiazgów.
Oto jej historia i jej dania w roli głównej! Czas dowiedzieć się, co zjeść w Toskanii.
Wszystko zaczęło się od miłości
Nigdy nie marzyłam o przeprowadzce z moich rodzinnych Beskidów. Tym bardziej na myśl by mi nie przyszło, że zamieszkam i będę żyć w innym kraju. Zaraz po ukończeniu studiów wyjechałam do Włoch na trzy miesiące, a w tym roku od wyjazdu minęło sześć lat… Zatrzymała mnie tu miłość i teraz już czuję się pół Włoszką. Mój dom i moją codzienność otaczają winnice, gaje oliwne, alejki dostojnych cyprysów i pola uśmiechniętych słoneczników. Mój dom to Toskania.
W Toskanii jest wszystko, co kocham. Tu odnalazłam moje miejsce na ziemi i to co było mi przeznaczone, prawdziwą miłość, która jak się okazuje, jest silniejsza od „dopóki śmierć nas nie rozłączy”.
Dolina Valdichiana
Mieszkam na wsi w sercu Toskanii w dolinie Valdichiana graniczącej z najpiękniejszą pejzażowo Val d’Orcia. W tym urokliwym zakątku Toskanii prowadzę agroturystykę. Moja miłość do tego regionu, jego krajobrazu i kuchni, kultury i sztuki, przejawia się w codziennej pracy związanej z agroturystyką i otaczającym ją gospodarstwem, w każdym własnoręcznie, z ogromną pasją przygotowywanym daniu i deserze, w relacjach z turystami i zaangażowaniu w organizację każdemu z nich niezapomnianego wypoczynku.
Jestem absolwentką Wydziału Technologii Żywności i Żywienia Człowieka na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie. Moje wykształcenie idzie w parze z zamiłowaniem, bowiem kuchnia to zdecydowanie moje ulubione miejsce w domu.
Jako dietetyk, uwielbiam wszystko co zdrowe, całkowicie poddając się BIO-modzie, ale w moim menu nie brakuje przekąsek, dań makaronowych, pokaźnego wołowego steka, pizzy, słodkiego deseru i oczywiście królującego na stole do każdego obiadu i kolacji wina. Tu nie ma sprzeczności czy niekonsekwencji, moim zdaniem to właśnie prawdziwie zdrowe podejście do życia – jeść wszystko, lecz z dystansem i umiarem! Daleko mi do perfekcyjnej pani domu. Gotuję z uśmiechem i pełnym zaangażowaniem, bo lubię!
Agriturismo Il Gorgo I Zobacz niezwykłe miejsce pracy Danusi w Toskanii.
Antipasto Tipico Toscano – Crostini misti
Na przystawkę uwielbiane są crostini czyli małe kanapeczki ze świeżego lub opiekanego chleba (bruscchetta). Pieczywo typowe toskańskie jest bez soli. Pasty do crostini są różnorodne, a najbardziej znane w tym regionie są crostini con fegatini di pollo – z pasztetem z wątróbek kurzych, znane jako właśnie crostini toscani. Pasztet jest przepyszny, a w skład jego oprócz wątróbki wchodzą między innymi: kapary, cebula, acciuge, wino, oliwa z oliwek, liść laurowy i inne przyprawy.
Inne smaczne pasty do crostini są robione na bazie karczochów, szparagów, fasolki, tuńczyka z kaparami, grzybków, pietruszki i czosnku no i najsmaczniejsza i najprostsza bruschetta ze świeżymi pomidorami, oliwą i bazylią. Oczywiście wszystkie pasty przyrządzam własnoręcznie ze świeżych produktów, co doceniają moi goście i dlatego tak kochają moje antipasto.
Crostini ai Fegatini I Przepis na przepyszne grzanki z wątróbką
Primo piatto! Pierwsze danie
Pici
Toskańskie pici, czyli grube robione ręcznie spaghetti, specjalność regionalnych gospodyń. Pasta fatta In casa czyli makaron domowy ręcznie robiony to wielka tradycja włoskiej kuchni i mimo tego, że przygotowanie takiego dania jest pracochłonne to nawet w dzisiejszym zabieganym świecie ta włoska tradycja nie zatraciła się i nie ma niedzielnego obiadu bez domowego makaronu. Ilekroć zostanę zaproszona gdziekolwiek w Toskanii na obiad w niedzielę lub nawet pojawię się u znajomych bez zapowiedzi, wiem, że jako primo, czyli pierwsze danie będzie właśnie ręcznie robiona pasta, której smak jest wart poświęconego czasu. Makaron domowy po prostu rozpływa się w ustach!
Spaghetti alla chitarra
Jest jeszcze wariant robiony czy też „wygrywany” na specjalnej gitarze i to zdecydowanie moje ulubione muzykowanie w kuchni. Sposób przygotowania pici wydaje się być całkiem prosty, a uwierzcie, że wymaga kunsztu! Ciasto należy rozwałkować na grubość ok. 3 cm i pokroić na półcentymetrowe paseczki.
Tu zaczyna się zabawa! Bierzemy po jednym paseczku. Rozciągamy lewą ręką, a prawą rolujemy na zewnątrz aż uformuje się długie i grube spaghetti. Pici nie może być ideale, ale staramy się, aby mniej więcej wychodziły ruloniki takiej samej grubości, by równomiernie się ugotowały. Zaraz po uformowaniu obficie posypujemy mąką, by się nie posklejały. Ponieważ zrobienie takiego makaronu dla licznej rodziny zajmuje naprawdę sporo czasu, częściej niż tradycyjne pici robię spaghetti alla gittara!
Do przygotowania gitarowych spaghetti potrzebna jest oczywiście gitara! Nie spotkałam się nigdzie w Polsce z takim kuchennym sprzętem, ale coraz więcej moich gości kupują ją sobie na targu w małych miasteczkach. Domowe pici są same w sobie znakomite, nie wymagają ciężkich sosów, a najprostszych, jak sos pomidorowy ze świeżych pomidorów z czosnkiem czy pesto.
Pici alle briciole
Jednak za numero uno, czyli mistrzowskie uważam pici alle briciole (z okruszkami chleba!). Przyrządza się je prażąc miąższ chleba pszennego i doprawiając to oliwą z oliwek (najlepiej pikantną z dodatkiem peperoncino.
Toskańskie zupy i sałatki
To doskonały przykład prawdziwej kuchni toskańskiej, bowiem w tej kuchni wyznawana jest zasada „nie marnować” stąd nie wyrzuca się nawet czerstwego chleba. Jest on natomiast składnikiem wielu potraw, a wśród nich oprócz dodatku do pici najsłynniejszymi są ribollita, panzanella czy pappa al pomodoro. Dania te opierają się na warzywach i kawałkach lub pokruszonym chlebie czerstwym – w każdej dobrej restauracji w Toskanii znajdują się one w menu i są przysmakami dla turystów. Na koniec dodam, że pici w innych regionach Włoch nie są znane! Będąc więc w Toskanii należy obowiązkowo to danie dopisać do listy must eat.
Ribollita I Sprawdź Danusi przepis na ribollitę.
Panzanella I Oto przepis na wspaniałą sałatkę z pomidorów, czerwonej cebuli i toskańskiego chleba
Secondo piatto! Bistecca alla fiorentina
Stek wołowy na 6+! To kawał soczystej wołowiny z kością, jedno z najprostszych i najbardziej charakterystycznych drugich dań Toskanii i uczta dla miłośników mięsa. Nie można być w Toskanii i nie spróbować chociażby kawałka bistecca. Sekretem dania jest jakość mięsa! Tradycyjna bistecca pochodzi wyłącznie z doskonałego, chudego a soczystego mięsa młodego bydła rasy Chianina. Chanina jest wypasana w dolinie Valdichiana, stąd jej nazwa. Mówi się również, że to rasa etruska – jedna z najstarszych na świecie. Białe muskularne bydło było wykorzystywane w pochodach triumfalnych Rzymian i Etrusków.
Mięso to w porównaniu do wołowiny z innych ras bydła, cechuje mniejsza zawartość tłuszczu i cholesterolu. Większa ilość białka waloryzuje je jeszcze bardziej. Przygotowanie wyśmienitego bistecca wymaga wprawy i trzeba bacznie uważać, aby nie przesadzić. Stek musi być miękki i różowy w środku, a jak ktoś woli, nawet krwisty. Najlepiej przygotować steka na grillu czy też w domu na patelni grillowej. Zajmuje to chwilkę, po 5-7 minut z każdej strony, w zależności od grubości kawałka mięsa.
Bistecca przyprawia się po przyrządzeniu jedynie solą oraz grubo zmielonym pieprzem, nie zapominając o obfitym doprawieniu toskańską oliwią z oliwek extra-virgin. Niejednokrotnie słyszałam od moich gości, również od tych, którzy próbowali steka w Argentynie, że to zdecydowanie najlepszy stek na świecie! Oczywiście warunkiem sine qua non jest, by był idealnie przyrządzony i spożyty w towarzystwie butelki wspaniałego, toskańskiego vino rosso.
Dolce! Cantucci i Vin Santo
Po przekąskach, pierwszym i drugim daniu pora na…dolce! Tradycyjnym toskańskim deserem są cantucci – kruche i twarde ciasteczka z migdałami. Swój niepowtarzalny smak zawdzięczają likierowi Vin Santo, który jest składnikiem ciasta, a potem nieodłącznym towarzyszem przy ich konsumpcji.
Cantucci
Klasyczne cantucci wywodzą się z Prato i tam zwane są często jako biscotti di Prato. To przysmak regionalny Toskanii uwielbiany w całej Italii. Przygotowanie tych słodkości nie jest pracochłonne, a co najlepsze ich spożywanie wymaga…wina. Z ciasta na bazie mąki, jajek, cukru, masła i migdałów formuje się wałki. Po upieczeniu są krojone i powtórnie podpieczone, stąd kruchość i twardość ciasteczek.
Vin Santo
Cantucci można już kupić u nas i przypadają do gustu jako słodkości przy kawie czy cappuccino. W Toskanii muszą być smakowane w towarzystwie dobrego Vin Santo. To słodkie i ciężki wino o bursztynowej barwie, bogatym aromacie i smaku. Produkcja „Świętego wina” to prawdziwa sztuka, która wymaga czasu i cierpliwości. Jest to likier uzyskany z suszonych od 1 do 3 miesięcy białych winogron, zwykle szczepów Trebbiano i Malvasia.
Z racji ogromnej koncentracji i słodyczy moszczu, wino ma wysoką zawartość alkoholu i jest bardzo słodkie. Moszcz bezpośrednio wlewany jest do małych dębowych beczek, w których fermentuje. Beczki cementuje się i otwiera co najmniej po 3 latach dojrzewania. Vin Santo nie da się pić jak zwykłego wina! Już po małym kieliszku kończy się bowiem odporność na słodycz tego likieru, jednak połączenie z cantucci to wyśmienity deser. Cantucci zanurza się częściowo w likierze, a kiedy wchłonie odrobinę wina i zmięknie, odgryzamy miękki kawałek i delektujemy się smakiem. Niebo w gębie!
Loscuro, najlepsza kawa w Toskanii I Niedaleko miejsca pracy Danusi, w Sinalunga, znajduje się bar Loscuro, gdzie serwują moim zdaniem najlepsza kawę w Toskanii.
Mam nadzieję, że ta kulinarno – życiowa opowieść Danki spodobała się Wam. I już wiesz, co zjeść w Toskanii.
Nie masz teraz czasu na czytanie? Nie ma sprawy! Zapisz sobie poniższe zdjęcie na Pinterest.
Włoska poczta
Dzielę się z Tobą moimi włoskimi podróżami mając nadzieję, że cię zainspirują do samodzielnego poznawania jednego z najpiękniejszych krajów na świecie. Dlatego zachęcam, abyś dołączył także do czytelników mojego newslettera, poste italiane. Tylko dzięki temu nie przeoczysz niczego, co się pojawiło na blogu, ale przede wszystkim, otrzymasz mnóstwo dodatkowych informacji.
Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na FB: Moje wielkie włoskie podróże, którą wyróżnił Magazyn Glamour, jako jedna z najciekawszych grup na FB. Zapraszam cię także na mojego Instagrama, na którym znajdziesz całą masę włoskich inspiracji!
Niesamowita historia, prawie jak z filmu, tylko że te czarne dni trzeba było przeżyć na sobie. Podziwiam Dankę, ale i z chęcią odwiedziłabym jej siedzibę, bo narobiła mi wielkiego apetytu! 🙂
Bardzo ciekawy cały cykl, gratuluję pomysłu Magda!
Aniu, dziękuję! Ja mam nadzieję, że kiedyś wpadnę w odwiedziny do Danki i poznam ją osobiście i spróbuję na sobie jej dań. Wiem i chyba mogę troszkę zdradzić, że Danka pracuje teraz nad nowym projektem, autorskim i rusza niebawem pełna parą. Obiecała się podzielić pochwalić i podzielić namiarami, abyśmy wszyscy mogli do niej zaglądać:). Trzymam za nią kciuki, niech Toskania wyjdzie jej tylko na dobre!
A ja byłam u Danusi – Daiany, jak Włosi ją nazywają! Ona chyba ma kilka klonów, bo rano na turystów czeka śniadanie “na wypasie”, zamawiane obiady i kolacje robi własnoręcznie, wieczory z pizzą, czwartkowy stek z otoczką przypominającą dworską ucztę… Miła, ciepła, uprzejma, nieliczni, którzy wiedzą o tragedii, jaka ją spotkała, stawiają ją za przykład – jak można kochać życie i ludzi, nie zamykać się przed światem w kokonie wspomnień i żalu, tylko żyć podwójnie, “na petardzie” (zapożyczone od księdza Kaczkowskiego)… Wielka dziewczyna!
Bardzo dziękuję za Twoje słowa! Wierzę głęboko, że jej pasja bardzo pomogła przetrwać najtrudniejsze chwile i jednocześnie rozwinąć skrzydła. Chyba właśnie teraz jest czas, aby skrzydła zaczęły mocno pracować, bo czeka ją długi lot po swoje szczęście! Życzę jej z całego serca powodzenia i trzymam kciuki za jej własne szczęście, bo zasługuje na nie!
Znam Danusię osobiście. Byłam u niej 3 razy. , pierwszy raz, gdy dopiero co zaczynała z Costim swe życie pod toskańskim niebem. Miejsce, które syworzyła w Cetine Vecchie jest nie bez przesady najpiękniejszym i najcieplejszym miejscem na ziemi, tak ONA to stworzyła. Człowiek czuje się u niej jak u siebie. Wspaniała , wspaniała dziewczyna!
Danuśka ( tak ja ją nazywam 🙂 )jest Dobrym Duchem tego miejsca i jestem święcie przekonana, że w nowym miejscu UDA JEJ SIĘ NAPEWNO!!!!!, bo jej się po prostu to należy.!!!
Nie znam osoby, która po tym co ona przeszła, chciała kontynuować dotychczasowe życie.
A Danusia tak 🙂 mogę śmiało podawać jej osobę jako przykład, że ze zgliszczy można się dźwignąć!
CUDOWNA JEST TA DANUŚKA 🙂 🙂 🙂
Bardzo, bardzo dziękuję! Cudowny komentarz, czy można wymarzyć sobie lepszą rekomendację? Danusia jest chyba wniebowzięta!
Niesamowita historia. Jak to nasze życie może się potoczyć. Trzymam mocno kciuki za Danusię i ogromnie zazdroszczę życia w Toskanii 🙂
Jestem o nią spokojna.
A jak można znaleźć agroturissimo Danusi? Proszę o jakieś namiary. Dziękuję 🙂
Na razie nie ma. Danusia przenosi się właśnie w nowe miejsce. Obiecała dać namiary w 2016 roku.
Jak znaleźć agroturissimo Danusi? Chętnie kiedyś skorzystam 🙂
Trzeba poczekać do 2016 roku, Danusia otwiera się w nowej lokalizacji. Ale damy znać wszystkim zainteresowanym, jak tylko będzie wiadomo co i jak:).
Ja tez poprosze o namiary chetnie tam pojade na tydzien -kocham Toskanie i jestem tam kilka razy w roku:))
Jak już tylko Danusia będzie gotowa, podam namiary na jej nową siedzibę.
Danusia jest bez wątpienia najmilszą i najbardziej uroczą gospodynią, jaką mieliśmy okazję poznać. Jest osobą niezwykle ciepłą i serdeczną, z fantastycznym podejściem do dzieci. Jej opowieść kulinarna jedynie jedynie wątłym odbiciem smaków, które serwuje! Bardzo serdecznie gratuluję otwarcia nowego agroturismo i mam nadzieję, że uda nam się wkrótce Ją znowu odwiedzić!
Jesteś kolejną osobą, od której słyszę tylko tylko same superlatywy o Danusi:))). Dziękuję.
Poproszę namiary na gospodarstwa Danusi.
Agriturismo Il Gorgo https://www.facebook.com/agriturismoilgorgo/?fref=ts
Jedziemy do agroturystki w Torrita di Siena Agriturismo Casalbosco Vinciarelli Bruno. Czy może właśnie tam pracuje Danusia? W tej agroturystyce właśnie śniadania ma przygotowywać jakaś pani Danusia, która od kilku lat mieszka w Toskanii. Może to Ona? Jeśli tak, to nie mogliśmy trafić lepiej 🙂
Torrita di Siena jest blisko, jednak ta Danusia pracuje w Bettole, w zupełnie innym agriturismo. Obawiam się więc, że nie ma daru bilokacji.
Tak, pracuje też w Bettole. Miałam do wyboru agriturismo w Bettole albo w Torrita di Siena. W Bettole prowadzi restaurację a w Torrita di Siena tylko oferuje śniadania. Jestem już pewna że to ta sama Danusia. Osoba pośrednicząca w moim wyjeździe do Toskanii, proponowała nawet żeby wpaść do Danusi do Bettole na kolację, bo wspaniale gotuje. Super 🙂
A zatem Danuśka jest jednak wszechmocna :)). Jak będziesz na miejscu koniecznie pozdrów ją ode mnie!
Jasne, pozdrowię na pewno :). Sprawdziłam teraz na mapie że z Bettole do Torrita jest 5 km, a więc bardzo blisko. Mały jest ten świat jak widać 🙂
Czy może ktoś zna obecny adres Danusi ? chciałabym się wybrać w wakacje
Teresa wystarczy kliknąć w link w artykule lub wpisać http://ilgorgo.pl/pl/home/ i tam już znajdziesz adres.