Kupiłeś dom we Włoszech, a wraz z nim drzewa oliwne. Najpierw zabierasz się za remont domu, ale z czasem dojrzewa w tobie marzenie o własnej oliwie. Co jednak zrobić, gdy nie masz pojęcia, jak się za to zabrać? Nie jesteś Włochem, ani rolnikiem, ani nawet działkowcem. Jesteś artystą, nauczycielem, twoje ręce nie przywykły do ciężkiej pracy fizycznej. Zbiory oliwek to nie bułka z masłem.
Poprosiłam Małgosię o ten tekst. To jest jej własne doświadczenie, jej życie, jej spełnione marzenie. Bo, jak powiedział Paulo Coelho: „Kiedy się czegoś pragnie, wtedy cały wszechświat sprzysięga się, byśmy mogli spełnić nasze marzenie.”
Małgorzata Klaus, moja oliwna przygoda
Do ruiny, którą kupiliśmy ponad 10 lat temu w Ligurii, należał kawałek ziemi: mały ogród warzywny i dwa tarasy tzw. fasce, na których rosło 40 drzew oliwnych. Jakie to były emocje, jakie szczęście! Mamy własny gaj oliwny! Co jakiś czas, przechodząc koło naszej budowy, a później domu, sąsiedzi zadzierali głowę, patrzyli poważnie na nasze drzewa i mówili:
„Margherita, devi fare la pulizia.” Wtedy znałam włoski tylko „z widzenia”, trochę rozumiałam, ale „pulizia”? Mam wezwać policję?
A może mam uważać na policję? Okazało się, że mam posprzątać. Fare la pulizia – w tym kontekście znaczy, przyciąć drzewa. Okazało się, że drzewa były zdziczałe, za wysokie, cienkie, nie było szansy zebrać z nich oliwek. Co robić? Jak tu ciąć, żeby nie zniszczyć drzewa? Pytałam sąsiadów, podglądałam drzewa w okolicy, trudna sprawa. Pewnej niedzieli przyszedł do nas sąsiad z synami i piłą łańcuchową.
„Margherita. Facciamo la pulizia”. Ja patrzyłam przerażona, po paru godzinach z mojego gaju oliwnego została tylko jedna trzecia.
Nie zmieniła się ilość drzew, tylko ich wysokość. Zostały zgrabnie przycięte do wysokości 1,5 metra, drewno na podpałkę ułożone w stos, gałęzie spalone. Gotowe!
„Teraz musisz na wiosnę kupić nawóz, poczekać rok, może dwa i będziesz miała własną oliwę”, powiedział sąsiad i poszedł na obiad, jak zwykle o 12.30.
No to czekaliśmy, przycinaliśmy dzikie pędy, nawoziliśmy, po dwóch latach wyglądało na to, że coś się nam uda zebrać. Nie mieliśmy nic ani siatek, ani koszyków, ani kanistrów. Sąsiadka się zlitowała i pożyczyła nam cały ekwipunek. Byliśmy gotowi na zbiory oliwek.
Kiedy są zbiory oliwek?
Oliwki zbieramy w Ligurii od listopada do lutego, zależy od pogody. Nasze pierwsze zbiory robiliśmy w grudniu. Przed zbiorami, zostają pod drzewami rozkładanie siatki, na które spadają oliwki.
Wszyscy zachwycają się dziełami *Christo, który opakowuje całe krajobrazy, budynki, ostatnio jezioro. W Ligurii mamy co roku Christo. Cały krajobraz pokrywa się siatkami, zielone, białe, pomarańczowe.
Ci, którzy mają dużo drzew, zszywają siatki specjalną maszynką przymocowaną do paska, metr, za metrem. Kilometry siatek.
Następnie uderza się długimi kijami w gałęzie, a dojrzałe owoce spadają same. Co do naszych pierwszych zbiorów: ja tłukę – nic nie spada, mój mąż tłucze (prawie dwumetrowy, dobrze zbudowany mężczyzna) – nic nie spada. Przechodzi 80-cio letni sąsiad, kij zawiruje w jego ręce, cała siatka pełna.
Ha, technika, nie siła się liczy. Z czasem nauczyliśmy się, na szczęście wymyślono wreszcie maszyny do zbioru. Jest to rodzaj elektrycznych grabi, które potrząsają gałęziami. Zapomnijcie te romantyczne zdjęcia, gdzie turyści godzinami, ręcznie zbierają oliwki do wiaderek, a potem przy butelce wina biesiadują z gospodarzami. Na taką zabawę nie ma czasu. Im szybciej oliwki znajdą się w wytłaczarni, tym lepsza oliwa.
Kiedy tłoczymy oliwę?
Najlepiej w ciągu 24 godzin od zbioru. Im dłużej oliwki leżą tym wyższy poziom kwasu w oliwie, tym niższa jakość. Przed zbiorem trzeba sprawdzić pogodę, nie może padać i przede wszystkim zamówić termin w wytłaczarni. Od 100 kg oliwek dostaje się własne tłoczenie, czyli oliwa nie będzie mieszana z inną.
W sąsiedniej miejscowości mamy zaprzyjaźnione frantoio (wytłaczarnia).
Zawieźliśmy oliwki i czekamy. Po paru godzinach zobaczyliśmy naszą pierwszą oliwę: intensywny zielony kolor, nieprzejrzysta, pachnąca świeżym sianem, owocami. Kto nigdy tak świeżej oliwy nie widział i nie smakował, ten chyba nie może sobie tego wyobrazić.
Świeża oliwa ma lekko ostry smak. Im więcej zielonych owoców, im wcześniej zbierane – tym ostrzejsza. Im bardziej dojrzałe owoce tym słodsza. Z czasem kolor, zmienia się z zielonego na złoty. Oliwę można przechowywać do dwóch lat. Broń Boże nie w lodówce! My nauczyliśmy się używać jej do wszystkiego: do sałatek, do smażenia lub na szybko z kawałkiem chleba. Oliwa z gatunku Taggiasca, uprawianego w naszym regionie, słynie z bardzo delikatnego smaku. Można ją używać nawet do przygotowania ciast i deserów.
Z czasem dokupiliśmy jeszcze parę drzew, przycięliśmy. Kupiliśmy własne siatki, kanistry, itd. Przy zbiorach pomagają nam sąsiedzi, pożyczają traktor, w zamian pomagamy u nich.
Gaj oliwny w Ligurii
Gaje oliwne w Ligurii nie przypominają w niczym plantacji w Apulii, Hiszpanii czy Tunezji. My jesteśmy w górach, cały krajobraz jest pokryty wąskimi tarasami, które są podtrzymywane przez kamienne murki. Zbiory to ciągła wspinaczka, w górę i w dół i znów pod górę.
Oliwki trzeba dźwigać do drogi, gdzie stoi traktor. Wszystkie maszyny trzeba nosić ze sobą, nie można nigdzie podjechać. To bardzo ciężka praca dlatego nie ma się co dziwić, że niewielu młodych ludzi chce ją wykonywać. Niestety oliwa stała się zbyt tania, presja cenowa rośnie. Nie jesteśmy w stanie w Ligurii produkować poniżej 12 Euro za litr. Moi sąsiedzi opowiadają, że kiedyś litr oliwy kosztował tyle co kilogram parmezanu! Na szczęście zainteresowanie oliwą dobrego gatunku rośnie. Widzę sama wśród mojej rodziny i przyjaciół. Wszyscy czekają na swój kanister.
A ja? W tym roku już po zbiorach, lato było gorące, oliwki szybko dojrzały. Co robię? Faccio le pulizie – chodzę z ręczną piłą od drzewa do drzewa i przycinam gałęzie, żeby w przyszłym roku wygodnie rozwinąć kilometry siatek i zebrać pachnące zielone, czarne i fioletowe oliwki.
P.S. Opisuję produkcję oliwy w Ligurii, w innych regionach Italii są inne zwyczaje, ale też inny gatunek oliwek.
Festiwal OliOliva w Imperii
OliOliva to targi nowej, świeżo wytłoczonej oliwy. Impreza niestety prawie nie znana poza Ligurią. W ciągu trzech dni, całe centrum Onegli (dzielnicy Imperii) jest zamknięte dla ruchu kołowego.
Dzielnica zamienia się w wielki targ. Na niezliczonych straganach można skosztować i kupić niesamowite smakołyki:
- sery owcze z chronionej przez Slow Food rasy Pecora brigasca, słynne Rossese z Dolceaqua,
- wina z Cinque Terre,
- miód z Triory – miasta czarownic,
- czosnek z Vassalico,
- ryż i orzechy z Piemontu,
- suszone grzyby,
- salami z dzika,
- oliwki w soli (olive in salamoia, przecier z oliwek (pate d´olive),
- świeża oliwa.
Targi te zostały zorganizowane w celu prezentacji małych, lokalnie produkujących gospodarstw tzw. Azienda Agricola.
Nie znajdziecie tu wielkich fabryk i przetwórni, tylko małe firmy prowadzone przez rodziny. Wielu producentów przyjeżdża z małych miejscowości, ukrytych w górach (entroterra), między granicą Włoch i Francji. Są to autentyczni pasterze, którzy produkują sery wg tradycyjnych metod. Są gospodynie domowe, które pieką wspaniałe ciasta wg stuletnich przepisów. Obok producentów z Ligurii, są także goście: stoisko z wędlinami i serami z Sardynii, słodycze z Sycylii, mortadela z Lombardii. A w południe, w porze obiadowej, pachnąca bułka z ciepłą pancetta z Toskanii, palce lizać!
Kim jest Małgosia Klaus
Margherita Klaus, Małgosia. Polka mieszkająca od lat w Niemczech, zakochana we Włoszech. Jej polsko-niemiecko-włoską historię możecie przeczytać w artykule Extra Vergine. Prawdziwe oblicze Ligurii. Bardzo Was zachęcam, bo to świetna dziewczyna!
Małgosia zajmuje się wynajmem domów wakacyjnych swoich liguryjskich przyjaciół, pośredniczy także w zakupie domów. Obserwujcie ją na Facebooku, mnóstwo zdjęć z jej liguryjskiego życia. Osobiście lubię do niej zaglądać, do jej prawdziwego, niekoloryzowanego włoskiego życia. Jest szczera i zawsze uśmiechnięta. Jak tu jej nie kochać?
Jeśli zainteresuje Cię temat liguryjskich wakacji, a może nawet coś więcej, projekt na życie, wpadnij do Małgosi. Maile pisz po polsku.
Extra Vergine – wynajem domów w okolicach Imperii, Liguria.
Extra Vergine Immobilien – sprzedaż domów w Ligurii.
Jeśli artykuł Ci się podobał, a masz konto na Pinterest, przypnij poniższy obrazek do swojej tablicy. Zbiory oliwek w Ligurii, ale i w innych regionach zaczynają się jesienią.
Christo
*Christo – właśc. Christo Wladimirow Jawaszew, ur. 13 czerwca 1935 w Gabrowie, zmarł 31 maja 2020 w Nowym Jorku – pseudonim artystyczny amerykańskiego artysty pochodzenia bułgarskiego. Jeden z twórców sztuki krajobrazu. Artysta – performer. Wraz ze swoją żoną, Jeanne-Claude (zmarła w 2009 roku) zrewolucjonizowali sztukę krajobrazu, tzw. land art. Ich gigantyczne prace ingerowały w krajobraz. Duet zasłynął ze swoich emballage, czyli opakowań. Owinęli płachtami materiału Reichstag, wyspy koło Miami, a nawet kanion w Kolorado. W 2016 roku w miejscowości Sulzano koło Brescii na północy Włoch, na jeziorze Iseo została otwarta gigantyczna kładka spacerowa, instalacja nazwana „Dryfujące mola” (The Floating Piers). Były to specjalne platformy o długości 3 kilometrów, pokryte pomarańczową płachtą. Choć projekt do ostatniej chwili wisiał na włosku (czekano m.in. na zgody administracyjne) okazał się wielkim sukcesem. Prace można zobaczyć na jego stronie Christo Jeanne Claude.
Włoska poczta
Dzielę się z Tobą moimi włoskimi podróżami mając nadzieję, że cię zainspirują do samodzielnego poznawania jednego z najpiękniejszych krajów na świecie. Dlatego zachęcam, abyś dołączył także do czytelników mojego newslettera, poste italiane. Tylko dzięki temu nie przeoczysz niczego, co się pojawiło na blogu, ale przede wszystkim, otrzymasz mnóstwo dodatkowych informacji.
Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na FB: Moje wielkie włoskie podróże, którą wyróżnił Magazyn Glamour, jako jedna z najciekawszych grup na FB. Zapraszam cię także na mojego Instagrama, na którym znajdziesz całą masę włoskich inspiracji!
Wybornie… Ostatnio przypomniałam sobie książkę – również opartą na wspomnieniach – “Extra Virgin”, Annie Hawes z Ligurią w tle 🙂 Uwielbiam oliwki. Pozdrawiam
Cudna historia 🙂 Ostatnio mam przechył w stronę Ligurii… 🙂
Dziękuję za ten wpis, za rok będę degustować pyszności na OliOliva! już wpiszę w kalendarz:D
Bardzo proszę!