To był rok 2010. Przypadkiem trafiłam w sieci na stronę Stowarzyszenia Miłośników Włoch Italianissima. Chciałam spędzić urlop na żaglowcu, a oni akurat organizowali „enokulinarny rejs do Włoch”. Nie znałam nikogo z tej ekipy, nie miałam pojęcia czym są podnóże enokulinarne, ale opcja żaglowiec + Włochy zaintrygowała mnie tak bardzo, że od razu napisałam do organizatorów. Okazało się, że są jeszcze wolne miejsca. Parę dni później wspomniałam o wszystkim mojej koleżance Asi, która żegluje od zawsze.
Kilka miesięcy później, w listopadową noc czekałyśmy na jednej ze stacji paliw na trójmiejskiej obwodnicy, skąd zabrał nas autokar pełen nieznanych nam osób wprost do liguryjskiej Imperii.
Podróże enokulinarne
Czym są podróże enokolinarne? We Włoszech mówimy o enogastronomii czyli o winie i jedzeniu, które są wytwarzane na danym terytorium. Po angielsku to ładnie brzmi, Food&Wine. Takie podróże wiążą się z odwiedzaniem miejsc, gdzie powstają lokalne produkty – wino, sery, oliwa, wędliny i szereg innych. Niektórzy wybierają tylko turystykę winną, ja nie ograniczam się do płynów. To była moja pierwsza podróż enokulinarna i nie ostatnia. Tobie też polecam takie doświadczania włoskich smaków. Sam spójrz, jak to wygląda.
Imperia
Imperia ma ciekawą historię powstania. W 1923 roku na mocy dekretu Mussoliniego została nową stolicą prowincji, a powstała z połączenia dwóch niezależnych nadmorskich miasteczek Oneglii i Porto Maurizio leżących po dwóch stronach rzeki Impero.
Oneglia i Porto Maurizio znacznie różnią się od siebie. Porto Maurizio wznosi się zygzakiem od mariny do szczytu wzgórza, jest szalenie urokliwe. Oneglia to wielkie zbiorniki na oliwę w porcie, ale także portyki na głównej ulicy i centralny plac otoczony pastelowymi budynkami. Centrum Oneglii i Porto Maurizio łączy szeroki bulwar Corso Matteotti, z którego można podziwiać wybrzeże.
Jak na Ligurię, plaże są tu szerokie i piaszczyste, choć nie mieliśmy okazji z nich skorzystać, w końcu był listopad. Pogoria, nasz żaglowiec, stacjonowała w Oneglia.
Kwieciste wybrzeże, Riviera dei Fiori
Imperia leży blisko do granicy z Francją (zaledwie 50 km). Jeśli mielibyście wolny dzień do dyspozycji wsiądźcie w pociąg i pojedźcie do pobliskiego Sanremo, które co prawda dni największej sławy ma już za sobą, ale wciąż kusi chociażby spacerem słynną palmową promenadą czy kasynem. Jeśli stacja Sanremo nie wydaje się Wam wystarczająco atrakcyjna, jedźcie dalej, do Monte Carlo. Krajobrazy mijane w czasie jazdy autostradą i drogami wzdłuż wybrzeża liguryjskiego są niezwykłe. Drogi wiją się po estakadach i nieustannie wpadają w malownicze tunele.
Droga z Imperii w głąb prowincji wiedzie przez rolniczą dolinę, wśród morza szklarni pojawiają się palmy i gaje oliwne. Nie bez przyczyny ta część wybrzeża nazywana jest kwiecistym wybrzeżem, czyli Riviera dei Fiori. Na wszystkich zboczach między Imperią, przez Sanremo, aż po Ventimiglia hoduje się kwiaty, które cięte są każdej nocy i przywożone na targ kwiatowy w Sanremo.
Czas opuścić Imperię. Żaglowiec nie lubi stać za długo w porcie, jego przeznaczeniem jest pruć fale. W strugach deszczu ruszyliśmy dalej, ku pięknej Santa Margherita Ligure i niezwykłemu Portofino. Rozpoczynała się moja pierwsza podróż enokulinarna, która na zawsze zmieniła mój sposób spędzania czasu we Włoszech.
Włoska poczta
Dzielę się z Tobą moimi włoskimi podróżami mając nadzieję, że cię zainspirują do samodzielnego poznawania jednego z najpiękniejszych krajów na świecie. Dlatego zachęcam, abyś dołączył także do czytelników mojego newslettera, poste italiane. Tylko dzięki temu nie przeoczysz niczego, co się pojawiło na blogu, ale przede wszystkim, otrzymasz mnóstwo dodatkowych informacji.
Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na FB: Moje wielkie włoskie podróże, którą wyróżnił Magazyn Glamour, jako jedna z najciekawszych grup na FB. Zapraszam cię także na mojego Instagrama, na którym znajdziesz całą masę włoskich inspiracji!
Zawsze chciałam się wybrać w taką podróż! Może to będą moje najbliższe wakacje.. W każdym razie, historia mnie jeszcze bardziej zachęciła 🙂
Nie wszyscy dobrze wspominają rejs żaglowcem, nie wszyscy dobrze znieśli 8 stopni w skali Beauforta na morzu, nie wszystkim smakowała kuchnia na statku, ale za to wszyscy odżywali na lądzie :).