Kto pamięta serial dla dzieci “Heidi”? Jeśli wiesz, o co chodzi, prawdopodobnie masz już trochę lat na karku. Pozostałym pozwolę sobie przypomnieć.
Heidi spędzała szczęśliwie czas ze swoim dość ekscentrycznym dziadkiem wśród alpejskich łąk. Proste życie blisko natury bardzo jej odpowiadało. Niestety musiała opuścić góry i wyjechać do wielkiego miasta, gdzie pomagała w opiece nad Klarą, ciężko chorą dziewczynką. Wkróce jednak sama Heidi zachorowała. Lekarz kazał odesłać ją z powrotem do Szwajcarii, by w wiejskim klimacie wracała do zdrowia. Szybko doszła do siebie, znów szczęśliwie spędzając dni, nie zapomniała jednak o Klarze … Zainteresowanych odsyłam do książki lub filmu.
Z całego filmu pozostały w mojej głowie tylko wyrywkowe obrazy, ale jedno jest pewne.
[quote cite=’Tego dnia czułam się właśnie, jak mała Heidi, biegająca wśród ukwieconych łąk, roześmiana i beztroska.’][/quote]
Góry, widok ukwieconych hal i wysiłek fizyczny – to wszystko radowało moją duszę, wyzwalając poczucie szczęścia. A przecież szczęście to suma właśnie takich chwil, momentów, ułamów naszego życia.
Zanim jednak znalazłam się w górach i poczułam to szczęście, wypada zejść na ziemię i opowiedzieć Wam, skąd się tam wzięłam i właściwie, to co mają do tego jakieś orły. Oto historia jednego dnia w Alpach.
Nie tylko dla orłów
Wciąż nie wiecie, gdzie jesteśmy, prawda? Póki co wiemy, że to Alpy, a ja mam jakieś retrospekcje z dzieciństwa. Wydaje mi się, że jestem małą dziewczynką, bo nawdychałam się świeżego powietrza, a kolorowe kwiatki i widoki prawdopodobnie uderzyły mi do głowy. Prawdę mówiąc, jest w tym odrobina prawdy, albo coś było w tych poziomkach, które zrywałam po drodze :). Ok, czas uchylić rąbka tajemnicy.
Dzień zapowiadał się idealnie, ale ja zadawałam sobie pytanie: skąd u licha wziął się pomysł, aby zgłosić się na całodzienną wycieczkę prowadzoną po niemiecku, z zupełnie przypadkowymi turystami, gdzieś tam w Tyrolu, w dodatku ze zwichniętą kostką? Albo moja pomyłka, albo … palec boży?
Cel owej wyprawy był jasny, zobaczyć orła przedniego w jego naturalnym środowisku, a przy okazji poznać rośliny i zwierzęta, które napotkamy po drodze. Nie wiem, co mnie do tego pchnęło, ale byłam tu z odpowiednio dużym zapasem wody, przekąskami, gotowa uganiać się za motylami i zaglądać w kielichy alpejskich fiołków. Kierunek Feilkopf, 1562 m n.p.m. Tak, jesteśmy w Austrii!
Moim przewodnikiem był Martin, wręczył mi do rąk lornetkę Swarovski, poinstruował krok po kroku, jak ją ustawić i ruszyliśmy. Ale wróć – pierwszy raz w życiu miałam lornetkę Swarovskiego w rękach i nie mogłam wyjść z podziwu! Jakość mnie powaliła na kolana! Wow! Teraz mogłam iść w góry i wypatrzywać orłów, krów czy koziorowców. Teraz, to ja nawet muchę zobaczę na sąsiedniej górze.
Ps. orzeł przedni po angielsku to Golden eagle, a Steinadler po niemiecku. Teraz jesteśmy naprawdę gotowi. Wiemy, jaki jest temat przewodni owej wędrówki.
Orzeł przedni
Alpejski Park Krajobrazowy Karwendel (Alpenpark Karwendel) to dokładnie to miejsce, gdzie należy sie wybrać na poszukiwania orła przedniego. Tu mamy ich największe skupisko w calusieńkich Alpach. Wg oficjalnych danych gniazduje tu 14 par. Jedyne pytanie, jaki mi się nasunęło, czy będziemy mieć dość szczęścia, aby je zobaczyć.
To niezwykle majestatyczne ptaki, gniazdują wysoko, na niedostępnych półkach skalnych, a w stosunku do człowieka są bardzo płochliwe. Jeśli jeszcze nie kojarzysz, jak wygląda taki orzeł: dorosłe osobniki są całkowicie brązowe, mają żółty dziób, czarno zakończony.
A teraz kilka faktów wbjających w fotel: w locie osiąga prędkość do 160 km/h, ale przy nurkowaniu z dużej wysokości osiąga zawrotną prędkość do 320 km/h. Zwykle jednak lata całkiem spokojnie, średnio 48 km/h.
[quote cite=’Tymczasem szliśmy i szliśmy, mając nadzieję choćby na orła cień.’][/quote]
Alpejski Park Krajobrazowy Karwendel
To jeden z najstarszych rezerwatów przyrody w Alpach Wschodnich. W 2009 roku został oficjalnie wpisany na listę parków krajobrazowych. Obecnie Alpenpark Karwendel jest największym tyrolskim rezerwatem i jednocześnie największym parkiem krajobrazowym w Austrii.
[quote cite=’Ze względu na korzystne położenie i specyficzny mikroklimat, Alpejski Park Krajobrazowy Karwendel jest miejscem rozwoju ponad 1300 gatunków roślin oraz 3000 gatunków zwierząt.’][/quote]
Szliśmy więc i podziwialiśmy to, co było nam dane spotkać po drodze. Te liczby robią wrażenie, ale dobrze wiem, że zobaczymy jedynie jej niewielką część. Czy czegoś się na tej wyprawie nauczyłam? Oto kilka przykładów.
I prawdopodobnie jako jedyna zobaczyłam orła! I to dwa razy! Grupa szła zagadana, a ja zostałam nieco z tyłu, bo oczywiście robiłam zdjęcia i gdy spojrzałam w górę – najpierw zobaczyłam paralotniarza, a zaraz potem orła. I po chwili drugi raz. Zanim dobieglam do grupy powiedzieć Martinowi, orzeł już więcej się nie pokazał. Miałam nadzieję na więcej, ale i tak się cieszę.
Feilkopf, 1562 m n.p.m.
Droga na szczyt Feilkopf rozpoczyna się na obrzeżach miejscowości Pertisau, tuż przy wejściu na teren parku Karwendel. Na dużym parkingu można zostawić samochód i wyruszyć na przygodę dnia. Pierwszych kilkaset metrów prowadzi chodnikiem, wzdłuż asfaltowej drogi, ale już po chwili skręcamy z las, gdzie wąską ścieżką zaczynamy wędrówkę pod górę. Od czasu do czasu las funduje nam piękne obrazki na okolicę dzięki pochylonym konarom drzew. Gdy przewodnik zauważy ciekawą roślinę lub przedstawiciela tutejsze fauny, grupa przystaje, by mieć możliwość wysłuchania krótkiem lekcji botaniki, zoologii czy ekologii.
Gdy wąska ścieżka kończy się, dochodziny do drogi szutrowej, po której poruszają się samochody zaopatrujące tutejsze schronisko i restaurację. Zabudowania są widoczne już z parkingu, zostały zbudowane w miejscu, skąd rozpościera się wspaniały widok na Achensee czyli jezioro Achen, położone w północnym Tyrolu. To bardzo blisko granicy z Niemcami, stąd tak wielu tu zarówno Austriaków, jak i Niemców. Dlatego wycieczki są obsługiwane przede wszystkim po niemiecku. Droga szutrowa pozwala także na wjazd na sam szczyt rowerzystom, z czego chętne korzystają. Szczerze podziwiam ich wysiłek i wytrwałość.
Kiedy w końcu dotrzemy na szczyt, czekają na nas wspaniałe widoki na Achensee i okolicę. Miasto widoczne na zdjęciu to Pertisau, z którego startowaliśmy.
Na poniższym, króciutkim filmie, zobaczycie fragment drogi na szczyt i widok na Achensee z samego Feilkopf. Po lewej stronie od jeziora są widoczne dwa wspaniałe szczyty: Seebergspitze 2085 m n.p.m. i Mondscheinspitze 2106 m n.p.m.
Orlim Szlakiem przez Karwendel – no … prawie
W tytule posta napisałam Orlim Szlakiem przez Karwendel – no … prawie. Dlaczego?
[quote cite=’Szlak Orła – Adlerweg – to kultowy szlak turystyczny, który nie tylko przecina swoim biegiem cały Tyrol, ale także opowiada jego historię. Obecnie istnieją dwie drogi. Jedna trasa prowadzi na 24 etapach przez górski świat północnego Tyrolu, druga z nich przebiega na 9 etapach przez masywy górskie Großglockner- oraz Venedigergruppe we Wschodnim Tyrolu. Kto podejmie wyzwanie przejścia Adlerweg, wyrusza w Tyrolu Północnym w drogę o długości – bagatela – 320 km. To wyjątkowy, prawdziwie alpejski szlak. Powiedziałabym, że tylko dla orłów :).’][/quote]
Moja trasa tylko odrobinę biegła wzdłuż ósmego odcinka pierwszej trasy, która prowadzi od jeziora Achensee w głąb pasma Karwendel. Jeśli jesteś zainteresowany tym niesamowitym szlakiem, koniecznie przezczytaj szczegółowy opis wraz z mapą tu: Orli Szlak w Tyrolu.
Jak wskoczyć na wyprawę w parku Karwendel ?
Wycieczka z przewodnikiem trwa średnio 4-5 godzin, choć moja trwała 6,5 h. W drodze powrotnej można się zatrzymać w schronisku na posiłek, gdzie bywa i muzyka na żywo. Im dłużej tam siedzimy, tym bardziej wydłuża się powrót :). Warto o tym pamiętać, bo grupa wyrusza razem i razem wraca do punktu startu. A wracamy nieco inna drogą.
Najlepiej umawiać się bezpośrednio ze strażnikami Alpejskiego Parku Krajobrazowego Karwendel, którzy mają wyznaczone konkretne dni na taki tour. Pytajcie tu:
Sina Hölscher
email: sina.hoelscher@karwendel.org
tel.: +43 (0) 664 2629535
Informacje w języku niemieckim i angielskim znajdziecie na stronie park: Wanderführung Steinadler oraz na stronie Achensee.
Cena wynosi 19 EUR dla dorosłych i 7,50 EUR dla dzieci.
Spotkanie w godzinach porannych (zwykle 8:30) na dużym parkingu przez wjazdem do parku, w Pertisau. Wycieczka jest zwykle w języku niemieckim, ale jeśli przewodnik mówi także po angielsku, wystarczy się go blisko trzymać, wszystko Ci wyjaśni. A wiedzę mają olbrzymią. Oczywiście pogoda ma znaczenie, gdy warunki będą złe, wycieczka się nie odbędzie.
No i?
To jak, czujesz się choć nieco zachęcony? To wycieczka dla każdego, a dzięki licznym przystankom, można chwilkę odpocząć, złapać oddech. Jeśli droga zbytnio Cię zmęczy, po dojściu do schroniska można tu zostać i poczekać, aż grupa wróci ze szczytu, by razem zejść na dół. Poza tym przewodnik musi wziąć pod uwagę kondycję całej grupy, za którą jest odpowiedzialny. Po sześciu godzinach marszu trzeba mieć jeszcze siłę na powrót do domu. Moja meta była w Achenkirch, więc musiałam podjechać autobusem w okolicę jeziora, gdzie wsiadłam na statek, by dopłynąć do miejsca docelowego. Jak wyszłam z domu o 9:00, wróciłam o 18:30.
Podziękowania
Pozdrawiam bardzo mocno ekipę Blog Ville, dzięki której znalazłam się w niesamowicie pięknym Tyrolu, ukłony dla Manueli Mörtenbäck z Tirol Werbung GmbH za organizację mojego planu pobytu. Spodziewajcie się kolejnych postów na temat możliwości spędzania czasu w rejonie Achensee.
Do tej pory opisałam:
Co jadłam i gdzie jadłam w czasie swojej podróży po Tyrolu: Kuchnia Tyrolu. Co i gdzie zjeść w rejonie Achensee.
A także moją przygodę z canyoningiem: Jak Tyrol mnie uszczęślwiał. Canyoning na rzece Hühnerbach.
Polecam także stronę Achensee, na której znajdziecie opisane wszystkie możliwe atrakcje nad wodą, w górach i w powietrzu oraz Oficjalny przewodnik turystyczny Austria, dostępny w polskiej wersji językowej.
I co powiecie na taką propozycję spedzęnia czas przed lub po Italii?
Pozdrawiam,
Magda